Kiedy w czasie odwiedzin Południowo Morawskiego Kraju uczennica gimnazjum zadała Miloszowi Zemanowi pytanie, jak można zmienić premiera, prezydent odpowiedział: Jeśli chcecie się pozbyć jakiegokolwiek polityka włącznie z prezydentem, wiedzie ku temu jedyna demokratyczna droga, którą są wolne wybory. A później istnieje droga niedemokratyczna, która się nazywa "Kałasznikow".

Reklama

Problem powstał gdy czeskie media skróciły wypowiedź i opatrzyły ją komentarzem, że prezydent mierzy na premiera z "Kałasznikowa". Pierwszym, który zareagował był sam szef rządu - Bohuslav Sobotka. Powiedział on, że organy konstytucyjne nie powinny wypowiadać się na takim poziomie, dlatego on sam na takim poziomie nie będzie dyskutować z prezydentem Zemanem. I dolał oliwy do ognia słowami, że Czechy są dziś jedynym krajem, gdzie prezydent nawołuje do zastrzelenia premiera.

Reklama

Suchej nitki na Miloszu Zemanie nie pozostawili politycy praktycznie wszystkich opcji oraz dziennikarze i komentatorzy. Tylko niektórzy zwrócili uwagę, że prezydent ani słowem nie odniósł się do osoby premiera Sobotki. Zaś senator Jan Veleba z Partii Praw Obywateli podsumował, że gdyby Bohuslav Sobotka był mężczyzną i chodził między ludzi, to prawdopodobnie takich pytań jak to - w ogóle by nie było.