Zwracając się do uczestników III światowego zjazdu ruchów ludowych, obradującego w Rzymie, papież oświadczył, że na świecie panuje prymat pieniądza, a nie człowieka. Kto zatem rządzi? Pieniądz? Jak rządzi? Za pomocą bicza strachu, nierówności, przemocy ekonomicznej, socjalnej, kulturowej i militarnej, która wywołuje jeszcze większą przemoc w spirali zdającej się nie mieć końca - mówił Franciszek w Watykanie. Ileż jest bólu, ile strachu - dodał.
Papież stwierdził również: Gdy dochodzi do bankructwa banku, natychmiast pojawiają się skandaliczne sumy, by go uratować, ale kiedy ma miejsce bankructwo ludzkości, nie ma nawet tysięcznej części tego, by ratować braci, którzy tyle cierpią. W ten sposób - podkreślił - Morze Śródziemne stało się cmentarzyskiem migrantów. Jest też - zauważył - wiele cmentarzy koło murów, murów splamionych krwią niewinnych.
Sytuacja migrantów i uchodźców – ocenił - jest niegodna. Mogę opisać ją tylko słowem, które przyszło mi na myśl spontanicznie na Lampedusie: hańba - wyznał. Podkreślił, że migranci padają ofiarami wojen, których nie wywołali, a także odrzucenia ze strony tych, którzy odmawiają ich przyjęcia. Franciszek powtórzył hasło ruchów ludowych, które domagają się ziemi, domu i pracy dla wszystkich. Wyrażamy to samo pragnienie, pragnienie sprawiedliwości - dodał. Wyraził przekonanie, że konieczne jest działanie na rzecz powstania ludzkiej alternatywy w obliczu globalizacji obojętności.
Zauważył też, że żadna tyrania nie utrzyma się bez wykorzystywania strachu ludzi. Z tego wynika, że każda tyrania jest terrorystyczna - dodał. Następnie powiedział: A kiedy ten terror, który został zasiany na peryferiach za sprawą masakr, grabieży, ucisku i niesprawiedliwości, wybucha w centrach pod różnymi formami przemocy, nawet ohydnych i nikczemnych zamachów, obywatele zachowujący prawa mają pokusę fałszywego bezpieczeństwa murów fizycznych i socjalnych.
Takie mury zdaniem papieża dzielą ludzi na tych przerażonych z jednej strony i wykluczonych, wygnanych i jeszcze bardziej przerażonych z drugiej. Franciszek wskazywał, że najlepszym antidotum na strach jest miłosierdzie. Jest znacznie lepsze od antydepresantów i środków uspokajających. Jest o wiele skuteczniejsze od murów, krat, alarmów i broni, a do tego jest bezpłatne; to dar Boga - mówił.
Papież potępił szerzącą się ksenofobię i brak tolerancji. Ocenił też, że ruchy ludowe, reprezentujące ludzi wykluczonych, mają za zadanie ożywić demokrację, która w jego opinii przechodzi “prawdziwy kryzys”. Przyszłość ludzkości nie leży tylko w rękach wielkich przywódców, wielkich mocarstw i elit. Leży przede wszystkim w rękach ludów - dodał. Zaznaczył, że również Kościół musi, bez przyznawania sobie monopolu na prawdę, zabierać głos w obliczu plag i dramatycznych cierpień ludzi.
Franciszek poruszył też kwestię szerzącej się korupcji, podkreślając, że dotknięta jest nią nie tylko polityka, ale także biznes, środki przekazu, Kościoły. W spotkaniu ruchów ludowych uczestniczył były prezydent Urugwaju Jose Mujica, który jako głowa państwa zasłynął na świecie z ascetycznego, skromnego trybu życia.