Samolot czarterowej linii Enter Air lecący z Las Palmas do Warszawy wylądował w piątek wieczorem w Pradze z powodu pasażera, który twierdził, że ma bombę. Jednostka antyterrorystyczna wyprowadziła z pokładu sprawcę alarmu. Pasażerowie zostali ewakuowani.

Reklama

Zatrzymany w stolicy Czech 68-letni Polak jest podejrzewany o spowodowanie zagrożenia dla ruchu lotniczego i wywołanie fałszywego alarmu - podaje w sobotę agencja prasowa CTK.

"Polecenia Boga"

Jak powiedziała CTK rzeczniczka policji Katerina Rendlova, przesłuchiwany przez czeskich funkcjonariuszy mężczyzna tłumaczył swoje zachowanie "poleceniami Boga". Na pokładzie samolotu nie znaleziono żadnych materiałów wybuchowych.

Czeskie służby wykluczyły motyw o charakterze terrorystycznym - dodała Rendlova. Rzeczniczka policji podkreśliła jednak, że po wejściu na pokład funkcjonariusze musieli użyć wobec mężczyzny środków przymusu, ponieważ nie reagował na polecenia opuszczenia samolotu. - Nie zachowywał się agresywnie, ani problematycznie jednak nie chciał współpracować z funkcjonariuszami - dodała.

- Mężczyzna przebywa w areszcie i na razie nie postawiono mu oficjalnie żadnych zarzutów - dodaje CTK. W sobotę w tej sprawie spodziewane są wyjaśnienia czeskiej policji granicznej - dodała agencja prasowa.

CTK podkreśla, że podczas lądowania w Pradze żaden z pasażerów nie odniósł obrażeń.

W sobotę rano pasażerowie tego samolotu zostali przewiezieni do Warszawy inną maszyną podstawioną przez Enter Air.

Pasażerowie narzekają

Reklama

Po wylądowaniu w Warszawie pasażerowie skarżyli się w rozmowie z dziennikarzami, że na lotnisko w Pradze nie przyjechał do nich nikt ze strony przewoźnika, cały czas przesuwano godzinę odlotu, a informacje, które otrzymywali, były nieczytelne. - W końcu pojawiła się jakaś osoba, zastępca konsula, który usiłował uspokajać ludzi, organizować jedzenie, koce - mówił jeden z pasażerów.

Zdaniem innego, przewoźnik nie zabezpieczył pasażerom noclegów i żywności. - Mówili, że mamy zabezpieczone hotele i żywność. Nic nie było załatwione. Ludzie z małymi dziećmi leżeli na podłodze, udało się zabezpieczyć żywność i herbatę - powiedział.

Jedna z kobiet, która była pasażerką samolotu, mówiła, że nie ma pretensji z powodu nocy spędzonej na lotnisku. - Wiem, jak trudno jest zorganizować nocleg w hotelu dla tak wielu osób w tak krótkim czasie - dodała.

Do czasu nadania depeszy nie udało się zdobyć komentarza przewoźnika w tej sprawie.

Inny z pasażerów, relacjonując przebieg wydarzeń na pokładzie samolotu lecącego z Las Palmas, opowiadał, że w trakcie lotu mężczyzna grożący posiadaniem ładunku wybuchowego dyskutował z załogą. - Nie było krzyków, była rozmowa - mówił. Według niego jeden z pasażerów miał pomóc w obezwładnieniu mężczyzny, samolot szybko wylądował w Pradze, gdzie na pokład weszli antyterroryści i wyprowadzili awanturującego się Polaka; następnie wszyscy pasażerowie zostali dokładnie przeszukani - po dwie osoby wychodziły do autokaru; opróżnianie samolotu trwało ok. 3 godzin.

W piątek inny samolot Enter Air, lecący do Larnaki, musiał zawrócić na lotnisko w Warszawie, prawdopodobnie z powodu kolizji z ptakiem.