Napastnik nie miał przy sobie broni. Mężczyzna był w przeszłości leczony psychiatrycznie.
Po zatrzymaniu przez funkcjonariuszy policji napastnik rozpłakał się.
- Najpierw złapał mojego syna, następnie uderzył moją córkę. Uciekliśmy - powiedział jeden z uczestników zdarzenia.
Miejscowe media podają, że mężczyzna jest dobrze znany lokalnym służbom.