Chodzi już nie po prostu o naruszenie przez Ukrainę norm prawnych, a o zaplanowaną prowokację i agresywne działania. W naszym rozumieniu ta prowokacja i cały kompleks prowokacyjnych działań przygotowywana była wcześniej - oznajmiła rzeczniczka. Zwracamy uwagę stolic zachodnich, które popierają kijowski reżim, na konieczność wysłania swym podopiecznym pilnego sygnału, by zakończono prowokacyjne działania - oświadczyła przedstawicielka rosyjskiej dyplomacji.
Telewizja państwowa Rossija24, dla której wypowiadała się rzeczniczka, oznajmiła, że "równolegle" z wydarzeniami na Morzu Czarnym doszło do "raptownej aktywizacji ostrzałów miejscowości zamieszkanych przez ludność cywilną w Donbasie". Pytana o to, czy ta kwestia będzie podnoszona przez Rosję na poniedziałkowym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ, Zacharowa oznajmiła: "właśnie dlatego mówimy o tym, że ta prowokacja była zaplanowana zawczasu. Rzeczniczka MSZ określiła spotkanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy, które odbyło się w Kijowie w nocy z niedzieli na poniedziałek, jako "zainscenizowane show".
Także wiceminister spraw zagranicznych Rosji Grigorij Karasin, komentując incydent z zatrzymaniem ukraińskich okrętów w Cieśninie Kerczeńskiej, oskarżył w poniedziałek władze Ukrainy o "przemyślaną prowokację". Incydent powiązał z wyborami prezydenckimi na Ukrainie. Jest to prowokacja - przemyślana pod względem czasu, miejsca i formy. Cele są zrozumiałe: +wstrząśnięcie+ Ukrainą poprzez ogłoszenie stanu wojennego, zmobilizowanie nastrojów antyrosyjskich na Zachodzie, zaostrzenie sankcji przeciwko Rosji"- powiedział Karasin.
Dodał, że na tym tle (prezydentowi Ukrainy Petrowi) Poroszence łatwiej jest widocznie rozwijać swoją kampanię prezydencką. Karasin oświadczył, że Morze Azowskie zostało wybrane przez Kijów i Zachód jako region, gdzie prowokacyjna aktywność Ukrainy może dać szybkie rezultaty, potrzebne do awantury międzynarodowej. Oskarżenia o domniemaną prowokację, która miałaby być powiązana z wyborami prezydenckimi na Ukrainie, padły także w rosyjskiej telewizji państwowej. Wyrażono w niej tezę, że wprowadzenie stanu wojennego na Ukrainie miałoby być korzystne dla prezydenta Poroszenki.
W niedzielę ukraińskie jednostki wojskowe - dwa kutry oraz holownik - które płynęły z Odessy do ukraińskiego portu w Mariupolu nad Morzem Azowskim, zostały ostrzelane, a następnie zajęte przez rosyjskie siły specjalne. Rosja twierdzi, że ukraińskie jednostki naruszyły granicę i wpłynęły na rosyjskie wody terytorialne. Do incydentu doszło w Cieśninie Kerczeńskiej, na wschód od anektowanego przez Rosję Krymu, przed mostem nad cieśniną, wybudowanym przez Rosję po aneksji.
Zajęte jednostki ukraińskie znajdują się w Kerczu, porcie na Krymie. MSZ Ukrainy zażądało od Rosji uwolnienia 23 członków załogi tych okrętów. Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko w nocy z niedzieli na poniedziałek uznał, że w związku z rosyjskim atakiem na okręty parlament w Kijowie powinien rozpatrzyć wprowadzenie stanu wojennego. Rada Najwyższa zbierze się w tej sprawie w poniedziałek.
Również w poniedziałek zbierze się w trybie pilnym Rada Bezpieczeństwa ONZ. W nocy z niedzieli na poniedziałek o deeskalację napięć zaapelowały UE i NATO.