Amerykanin, pomiędzy jednym a drugim kuflem piwa, wszedł do sklepiku, w którym sprzedawane są tradycyjne bawarskie stroje. Kręcił nosem, przebierał, wybierał... I nagle zauważył skórzane spodnie, które miał na sobie właściciel sklepiku.

Klient nasz pan - pomyślał sklepikarz. Zdjął spodnie, zapakował i zainkasował kilkadziesiąt euro. Gdy klient opuścił sklep, przypomniał sobie, że w tylnej kieszeni sprzedanych przed chwilą portek miał 2 tysiące euro. Całodzienny utarg!

Reklama

Powiadomiona policja nie zgodziła się na poszukiwanie turysty, tłumacząc, że powodem takiej akcji nie może być roztargnienie sprzedawcy. Zdesperowany właściciel sklepu wywiesił więc ogłoszenie i liczy na to, że uda mu się odzyskać stracone pieniądze.