Początkowo mieliśmy zamiar zabrać Dennisa z powrotem do Szwecji, ale Cypryjczycy okazali nam tak wiele serca, że poczuliśmy, że powinien zostać tutaj – powiedziała PAP matka zmarłego Kinga Bednarz, mieszkająca w Szwecji na stałe.
Od naszego powrotu na wyspę we wtorek (31 grudnia - PAP) wszyscy odgadują w pół słowa nasze życzenia. Nigdy nie spodziewaliśmy się, że otrzymamy tyle ciepła i współczucia. Dzisiaj miejscowa społeczność zaproponowała nam wzniesienie na jednym ze skwerów (w pobliżu miejsca, gdzie odnaleziono pudełko z jego prochami - PAP) małego pomnika upamiętniającego Dennisa. Chcą, żebyśmy mieli tutaj miejsce, do którego będziemy mogli powracać - dodała.
Pojemnik z prochami Polaka został skradziony z samochodu wynajętego przez rodzinę Bednarzy w piątek 28 grudnia. Zostało odnalezione w niedzielę wieczorem, porzucone przy zjeździe z jednej z cypryjskich autostrad, po tym jak w odpowiedzi na apele rodziny w mediach cypryjskich jeden ze złodziei skontaktował się z matką, gdy ta była już w powrotnej drodze do południowej Szwecji. Kinga Bednarz wraz z mężem Bartłomiejem natychmiast wrócili na Cypr.
Jak tylko przyjechaliśmy, wszyscy zaczęli nam pomagać – opowiada PAP matka zmarłego chłopaka.
Rzecznik prasowy cypryjskiej policji Christos Andreou powiedział PAP, że oddział policji w Limassol pomógł rodzinie Bednarzy zorganizować łódź rybacką, z której wrzucono do morza prochy ich syna. Asystował też rodzinie przy wynajęciu samochodu, a nawet znalezieniu tymczasowego mieszkania, która została zaoferowana przez właściciela jednej z lokalnych restauracji.
Andreou dodał, że w związku z przestępstwem aresztowano trzy osoby - 33-letniego mężczyznę i 35-letnią kobietę bezpośrednio zaangażowanych w kradzież pudełka z samochodu oraz 44-letni mężczyzna, który im pomagał.
Według Andreou to 33-latek zadzwonił do matki Dennisa z wiadomością o miejscu, w którym podrzucił pudełko. Za włamanie do samochodu grozi mu do trzech lat więzienia.
Kinga Bednarz zaapelowała do władz cypryjskich o łagodny wymiar kary dla złodzieja. Proszę o litość (dla oskarżonego - PAP). Nie chcemy, aby go osądzano za to, że ukradł prochy naszego syna. Każdy człowiek zasługuje na drugą szansę. Wiem, że to, co uczynił, zrobił, ponieważ w jego życiu występuje wiele problemów. Wiem, że wcześnie stracił matkę. On też cierpi – podkreśliła.
Dennis stracił życie w wypadku samochodowym w Szwecji kilka miesięcy temu. Jego pogrążeni w żałobie rodzice, rodzeństwo i dziadkowie chłopaka przyjechali na Cypr, aby uciec od świątecznej atmosfery panującej w Szwecji w okresie Bożego Narodzenia, gdzie mieszkają. Jak tłumaczyła Kinga Bednarz, zabrali ze sobą prochy Dennisa, "ponieważ zawsze wszędzie jeździł z nami".
Po kilku dniach pobytu na wyspie zdecydowaliśmy, że to odpowiednie miejsce na pożegnanie naszego syna. Postanowiliśmy go rozsypać nad cypryjskim morzem – tłumaczyła PAP Kinga Bednarz.
Zaczęliśmy szukać odpowiedniego miejsca. Na Plaży Gubernatora, niedaleko Limassol, ktoś wybił szybę w naszym samochodzie i ukradł nasze plecaki. W jednym z nich znajdował się Dennis. Początkowo byliśmy tak rozgniewani całą sytuacją, że myśleliśmy, że jeśli go odnajdziemy, weźmiemy go z powrotem do Szwecji. Ale to, jak zachowała się w stosunku do nas zarówno cypryjska policja, jak i inni Cypryjczycy, sprawiło, że zmieniliśmy zdanie. Dennis spoczął w cypryjskim morzu - powiedziała.
Prawo cypryjskie pozwala na wrzucenie prochów do morza, pod warunkiem, że ceremonia odbędzie się w odległości dwóch mil morskich od brzegu, a urna będzie wykonana z wodorozpuszczalnego materiału, który nie zanieczyści środowiska.
Pomimo że od 2016 roku na Cyprze kremacja zwłok jest legalna, na wyspie nie ma krematorium. Mieszkający na wyspie cudzoziemcy czasem decydują się na skremowanie zwłok swoich bliskich za granicą, głównie w Wielkiej Brytanii. Czasem przywożą je z powrotem na wyspę. Na wwóz urny z prochami ludzkimi należy mieć pozwolenie cypryjskiej ambasady w kraju, w którym odbyła się kremacja.
Od października 2019 r. najbliższe krematorium w regionie znajduje się w Grecji.