Śmierć 40-letniego Roberta Dziekańskiego z Pieszyc na Dolnym Śląsku była kroplą, która przelała czarę. O błędach w wykorzystywaniu paralizatorów (nazywanych też taserami) przez policję kanadyjskie media informowały od kilku lat. Według telewizji CTV, od 2003 roku zginęło z tego powodu co najmniej 17 osób. Międzynarodowa organizacja Amnesty International domagała się nawet całkowitego zakazu używania tego typu urządzeń obezwładniających.

Reklama

Teraz wszystko wskazuje na to, że prawo użycia paralizatora przez policjanta będzie znacznie ograniczone. Minister bezpieczeństwa publicznego, Stockwell Day, zapowiedział rewizję procedur stosowania tej broni.

Daya zaatakowali w parlamencie politycy opozycyjnej Nowej Partii Demokratycznej. Deputowana Penny Priddy powiedziała, że zmiany są konieczne, ponieważ zabójstwo Polaka wywołało wśród Kanadyjczyków prawdziwy szok. "Krzyki konającego mężczyzny odbijają się echem w całym kraju!" - wołała z mównicy.