"Wspólnie opowiadamy się za nowym wieloletnim budżetem opartym na składce wynoszącej 1 proc. DNB" - napisał na Twitterze premier Holandii Mark Rutte. Kompromisowa propozycja na szczyt przewiduje, że poziom wydatków będzie odpowiadał 1,074 DNB, czyli ponad 70 mld euro więcej. Rutte zaznaczył, że tzw. oszczędna czwórka chce, by unijny budżet został zmodernizowany i położono w nim większy nacisk na praworządność, migrację, innowacje oraz klimat. Również Kanclerz Austrii Sebastian Kurz podkreślił przed szczytem, że jego kraj jako płatnik netto jest niezadowolony z propozycji szefa Rady Europejskiej Charles'a Michela w sprawie budżetu na lata 2021-2027.

Reklama

Wspólne stanowisko Holandii, Danii, Szwecji oraz Austrii nie jest zaskoczeniem, bo państwa te od dawna opowiadały się za zmniejszeniem unijnej kasy. Jednak uwypuklanie tego stanowiska tuż przed szczytem pokazuje, że stolice te okopały się na zajętej pozycji i przekonanie ich do zmiany nie będzie łatwym zadaniem.

Oszczędna czwórka występuje też jako adwokat mocniejszego podejścia do reguły "pieniądze za praworządność". Michel w swojej propozycji utrzymał mechanizm, przewidujący powiązanie dostępu do środków unijnych z przestrzeganiem praworządności. Zaproponował jednak istotną zmianę dotyczącą decydowania o zamrażaniu środków. Aby do tego doszło, potrzeba będzie kwalifikowanej większości państw członkowskich, co oznacza, że będzie to trudniej zrobić niż w propozycji przedstawionej przez Komisję Europejską. Polska chce dążyć do uzgodnienia szczegółowego katalogu spraw i kryteriów, w oparciu o które miałaby być podejmowana decyzja o sankcjach. Część państw zachodnich, a także Komisja Europejska, wolałaby, żeby zamrażanie środków za łamanie praworządności było łatwiejsze.

Reklama