48-letni Michele Catalano to w sycylijskim półświatku prawdziwa legenda. Jak duch, którego nie da schwytać. Jeszcze kilka tygodni temu zbiegł z zakrojonej na ogromną skalę policyjnej obławy. Mimo strzelaniny nic mu się nie stało. Uciekł do domu swej narzeczonej. To właśnie tam został przyskrzyniony, gdy oglądał serial o mafii.

Choć policja twierdzi, że w złapaniu Catalone pomógł właśnie serial, który uśpił czujność tego bossa dzielnicy Zen w Palermo, nie wszyscy we Włoszech uważają, że film spełnia pożyteczną rolę. Dokument o nazwie "Capo dei capi" krytykuje nawet minister sprawiedliwości Włoch Clemente Mastella. Minister twierdzi, że film robi z mafiozów bohaterów młodzieży, a z ekranu wylewa się wręcz przemoc.

Reklama

Jedno jest pewne. Catalano był tak pochłonięty serialem, że nie zauważył wpadających do domu policjantów. Nie próbował nawet uciekać. Zaskoczony pozwolił się zakuć w kajdanki.