Chet Fitch z Oregonu przygotowywał swoją pocztówkową akcję przez 20 lat. Wspólniczką była jego fryzjerka Patty Dean. To dzięki niej 34 przyjaciół zmarłego w wieku 88 lat Amerykanina dostało kartki z treścią: "Poprosiłem Szefa, żebym mógł się wymknąć i powysyłać trochę kartek. Z początku się nie zgodził. Nalegałem jednak i w końcu powiedział <No dobrze, na litość boską, idź ale nie baw tam zbyt długo>".
Fitch przez 20 lat kompletował adresy i cały czas czuwał, by jego wspólniczka miała odpowiednią ilość pieniędzy na wysłanie kartek. Tak naprawdę więc do śmierci przygotowywał się od dwóch dekad.
Fryzjerka w rozmowie z gazetą "Ashland Daily Tidings" wspomina, że jesienią Fitch spojrzał na nią z fotela i powiedział, że pewnie jest znużona pilnowaniem tej korespondencji. "Myślę, że będziesz mogła wysłać kartki jeszcze w tym roku" - powiedział 88-latek. Tydzień potem zmarł.
"To niesamowite. Chet zawsze chciał śmiać się ostatni" - uśmiecha się z niedowierzaniem jedna z adresatek życzeń, Debbie Hansen Bernard, która przyjaźniła się z Fitchem od blisko 25 lat.