"Policja nie chciała ryzykować. Dlatego wezwaliśmy saperów, którzy mieli zająć się podejrzaną paczką. A funkcjonariusze odcięli kordonem zagrożony obszar" - poinformował rzecznik policji z Goeteborga Jan Strannegard.
Saperzy, aby rozbroić domniemaną bombę, użyli specjalnego sprzętu. Jak się okazało - zupełnie niepotrzebnie. Podejrzana paczka wcale nie była groźna. "W środku był wibrator i akurat się włączył. Stąd to buczenie i drganie" - mówią zawstydzeni policjanci.