O tajemniczych pakunkach pod autami poinformował policję właściciel jednego z samochodów, pod którym była trapa bomby. Na miejscu natychmiast pojawili się pirotechnicy, policjanci i straż pożarna. Przez kilka godzin zablokowany był przejazd jedną z osiedlowych ulic w Olsztynie i pętla autobusowa. Specjaliści sprawnie wyciągnęli ładunki spod samochodów i wywieźli na poligon. Tam - gdy chcieli paczki zdetonować - okazało się, że to atrapy.

Reklama

Na trop "zamachowców" policja wpadła po kilku godzinach. "To 17- i 18-letni mieszkańcy osiedla, na którym doszło do zdarzenia. Pytani o powody wywołania fałszywego alarmu powiedzieli, że <bawili się w terrorystów i złodziei>, a auta, pod które podłożyli ładunki, były przypadkowe" - wyjaśniła Izabela Niedźwiedzka z olsztyńskiej policji.

Teraz za swoją zabawę drogo zapłacą, bo staną przed sądem, któy najpewniej zasądzi im zwrot kosztów akcji pirotechników, policjantów i strażaków.