"Nie mogłem o tym nikomu powiedzieć" - mówi oceanograf Robert Ballard. Przewodził on ekspedycji, która w 1985 roku która odnalazła wrak legendarnego liniowca w 73 lata po zatonięciu. Dziś badacz ujawnia ściśle strzeżoną tajemnicę: jego ekspedycja wcale nie płynęła po Titanica!

Reklama

W latach 60. XX wieku, marynarka Stanów Zjednoczonych straciła dwa podwodne okręty atomowe: USS Tresher i USS Scorpion, które na pokładzie miały ponad dwustu ludzi. Amerykanie długo zachodzili w głowę, dlaczego łodzie zatonęły. To były awarie? A może zniszczyły je radzieckie torpedy - zastanawiali się.

Okazja poznania prawdy nadarzyła się niespodziewanie, gdy dr. Ballard wystąpił do marynarki z prośbą o sfinansowanie wyprawy poszukiwawczej wraku Titanica. Ballardowi zaoferowano pieniądze pod jednym warunkiem: najpierw znajdzie oba wraki łodzi podwodnych i zbada przyczyny ich zatonięcia. A potem - jeśli zdąży - będzie sobie mógł szukać Titanica. Operacja była ściśle tajna, a przykrywka znakomita.

"Czułem na sobie ogromną presję. To była tajna misja. Uznałem, że to uczciwa wymiana za szansę poszukiwań Titanica" - zdradza dziś oceanograf. Jego ekspedycja odnalazła oba wraki. "Przekazaliśmy zebrane dane ekspertom. Nigdy nam nie powiedzieli, jakie wysnuli wnioski. Naszym zadaniem było wyłącznie zebranie danych. Mogę dziś o tym powiedzieć, bo operacja została odtajniona".

Reklama

Doktor Ballard odnalazł oba wraki wykorzystując swojego podwodnego robota. Dowiódł, że USS Scorpion najprawdopodobniej zatonął w wyniku wybuchu własnej wystrzelonej torpedy. Za to USS Tresher poszedł na dno, gdy na dużej głębokości powłoka nie wytrzymała ciśnienia wody.

Badanie wraków łodzi podwodnych zajęło ekipie Ballarda tak wiele czasu, że na poszukiwania Titanica zostało im zaledwie dwanaście dni. Na szczęście udało się, a on sam zapisał sie w historii jako człowiek, który odnalazł legendarnego liniowca. Ale na eksplorację Titanica Ballard nie miał czasu. Wrócił do niego już rok później.