LePen nic się nie stało, zniszczony został jedynie jej samochód, który obrzucono kamieniami. Zamaskowany mężczyzna próbował wybić nogami szyby w jej samochodzie.

Reklama

Szefowa ZN podczas konferencji prasowej porównała sytuację we Francji do wojny domowej w Libanie.

Przemoc na ulicach Dijon, której dopuszczają się gangi w trakcie trzech karnych wypraw Czeczenów, chcących pomścić napad na swojego człowieka, brzmi, jak ostrzeżenie – oceniła Le Pen.

Niech ci, którzy mają amnezję, przypomną sobie piekło Libanu, który pogrążył się w strasznej wojnie wywołanej przez zagraniczne frakcje - mówiła Le Pen na konferencji prasowej.

Jak widzimy w Dijon i Nicei, gdzie paradują grupy zbrojnych ludzi na oczach wszystkich, komunitaryzm zaszedł zbyt daleko -podkreśliła liderka ZN.

Nie ma gorszego losu dla kraju niż wojna domowa – zauważyła Le Pen, potępiając strategię nieinterweniowania policji przez kilka dni w czasie, kiedy grupy uzbrojonych Czeczenów przejęły pewne obszary miasta.