Trzy kilometry od brzegów wyspy Sibuyan prom przewrócił się do góry dnem i zatonął. Tak mówią świadkowie tragedii, którzy widzieli ludzi w kamizelkach ratunkowych, dryfujących na wodzie wokół tonącego wraku.
Wiadomo już na pewno, że cztery osoby zginęły - morze wyrzuciło ich ciała na brzeg. 38 rozbitkom udało się dopłynąć do brzegu. Jaki jest los reszty pasażerów - nie wiadomo. Członkowie straży przybrzeżnej nie dają im jednak większych szans na przeżycie. Ekipy ratunkowe rozkładają ręce - ich łodzie zniszczył tajfun, nowych nie ma.
To nie wszystkie ofiary tajfunu, który szalał nad południową i środkową częścią Filipin. W jednej tylko prowincji Iloilo zabił około stu osób.
"Prowincja Iloilo przypomina ocean. Jest to największy kataklizm, jaki spadł na nas w całej naszej historii" - opowiadał gubernator prowincji w lokalnym radio.
Od piątku, według oficjalnych danych, w wyniku szalejącej wichury, powodzi i osunięć ziemi wywołanych tajfunem Fengshen, zginęło co najmniej 229 osób.