Pierwsza kula przebija przednia szybę. Potem grad pocisków robi sito z samochodu.
"Wszystko w porządku?"
"Nie, nie, nie!"
"Jesteście cali!"
"Nie, Levent dostał!"
"Jedź. Jedź! Jedź do tyłu".
"Jesteś cały? Czy jesteś cały?"
Następne pociski spadają na auto.
"Jedź do tyłu".
"Spokojnie, dzieciaki!"
"Nie podnoś się!"
"Módlmy się!"
Zobacz film nakręcony przez Turków >>>
To częściowy zapis rozmowy dziennikarzy tureckiej telewizji, którzy pojechali do Gruzji nakręcić materiał o toczącej się tam wojnie. Ich samochód został ostrzelany przez żołnierzy. Dwaj dziennikarze zostali ranni, dwaj pozostali zatrzymani przez Rosjan. Przesłuchiwano ich, bo... podobno nie mieli aktualnej wizy. W każdym razie reporterzy przez cały czas ostrzału nie wyłączyli swojej kamery. Dzięki temu widzowie mogą obejrzeć teraz ich dramatyczną walkę o życie i to jak wygląda prawdziwa wojna, a nie ta, którą znamy z amerykańskich filmów.
"Aaach..."
Gruzińska dziennikarka upadła przed kamerą w połowie zdania o nadchodzącej do Gruzji pomocy humanitarnej. Koledzy rzucili się, by podnieść reporterkę trafioną przez snajpera, który wziął na cel dziennikarzy nadających relację na żywo. Młoda, atrakcyjna dziewczyna była w szoku. Trafiona w rękę, wsiadła do samochodu, założyła kuloodporna kamizelkę i... chciała dokończyć relację. Koledzy zawieźli ją do szpitala. Na szczęście jej rana nie okazała się groźna. Nie wiadomo, kto strzelał do kobiety.