Trzymaj się synu, my bardzo cię kochamy i wyciągniemy cię - powiedziała Natalia Pratasiewcz odpowiadając na konferencji prasowej na pytania dziennikarzy, co chciałaby przekazać bezpośrednio synowi, gdyby mógł ją usłyszeć. "To bardzo ciężkie pytanie" - zaznaczyła.

Reklama

Nie możecie sobie państwo wyobrazić, ilu ludzi teraz wspiera mnie, ilu ludzi pisze do mnie: +Natalia, twój syn jest bohaterem+. Dlatego trzymaj się synu, my bardzo cię kochamy i wyciągniemy cię - powiedziała płacząc.

Ojciec Ramana Pratasiewicza - Dzmitry Pratasiewicz, pytany czy otrzymali pomoc ze strony państwa polskiego odpowiedział, że "rząd polski zrobił bardzo dużo, żeby okazać nam należną pomoc". - Przede wszystkim w ten sposób, że pozwolił nam tutaj mieszkać, kiedy opuściliśmy nasz kraj ze względów bezpieczeństwa. Oprócz tego otrzymujemy wsparcie od wielu ludzi, w tym zwykłych obywateli - dodał.

Zaznaczył jednak, że teraz nie jest najważniejsze, jak oni dwoje się czują, a jak się czują Raman i Safija Sapiega - również zatrzymana w Mińsku dziewczyna jego syna.

Reklama

Dzmitry Pratasiewicz mówił też, że nasiliły się wobec nich pogróżki i przytoczył jedną z nich - że "Raman jeszcze miał szczęście, a was rozstrzelamy tutaj - na miejscu w Warszawie".

Rodzice Ramana Pratasiewicza podkreślili, że do tej pory nie wiedzą, gdzie jest ich syn, nie mogą się z nim skontaktować - również poprzez środki prawne. Nie mają też informacji o stanie zdrowia ich syna, nie mogą potwierdzić w jakim jest stanie i obawiają się, że jego życiu i zdrowiu zagraża duże niebezpieczeństwo. Nie mają też informacji o Safiji.

Zaznaczyli, że zdecydowali się na wyjazd z Białorusi po tym, gdy tydzień przed ubiegłorocznymi wyborami z 9 sierpnia spotkał się z ojcem Ramana oficer białoruskiego KGB, z rozmowy z którym wynikało, że władze nie zawahają się przed niczym. - Po tym spotkaniu podjęliśmy decyzję, żeby opuścić kraj - powiedział Dzmitry Pratasiewicz.

Pytani przez dziennikarzy o pojawiające się w propagandzie białoruskiej i rosyjskiej zdjęcia pokazujące Ramana w Donbasie, wyjaśnili, że był tam jako dziennikarz, by relacjonować wydarzenia. Ojciec wyjaśnił, że dziennikarstwo wojenne i relacjonowanie spraw z zapalnych punktów świata było marzeniem Ramana od 15. roku życia.

Reklama

Apel do krajów UE

Rodzice dziennikarza Ramana Pratasiewicza - Natalia i Dzmitry - zaapelowali na czwartkowym briefingu w Warszawie do przywódców krajów Unii Europejskiej i USA o pomoc w uwolnieniu ich syna, aresztowanego przez reżim Alaksandara Łukaszenki.

Chcę się do was zwrócić jako matka Ramana - chcę, żebyście usłyszeli mój krzyk, krzyk mojej duszy, żebyście zrozumieli, jak nam jest teraz ciężko i jak bardzo przeżywamy ten absurd, tę sytuację - mówiła na konferencji prasowej Natalia Pratasiewicz

Chcę, żebyście przekazali naszą prośbę wszędzie, na całym świecie, do przedstawicieli rządów, krajów UE, przywódców państw UE, przywódcy USA: błagam was, pomóżcie mi uwolnić mojego syna - mówiła.

Podkreślała, że reżim Łukaszenki stosuje liczne represje wobec Białorusinów, którzy chcą wolności, demokracji, lepszej przyszłości i którzy demonstrowali w sposób pokojowy.

Mój syn był jednym z tych młodych ludzi i kanałem Nexta po prostu informował cały świat o tym, co się działo na Białorusi, a robił to tylko dlatego, że chciał jak najlepiej dla swojego państwa, Białorusi, robił to pokojowo - mówiła Natalia Pratasiewicz.

Nawiązując do opublikowanego przez reżimowe białoruskie media nagrania wideo, na którym Raman Pratasiewicz przyznaje się do działalności "ekstremistycznej", podkreślała, że jej syn "nie nawoływał do masowych zamieszek, nie mówił, że trzeba wprowadzić wojsko przeciwko Białorusi". Według Natalii Pratasiewicz, po zatrzymaniu w Mińsku jej syna duszono, bito, ma złamany nos, a jego twarz do tego nagrania została ucharakteryzowana.

Ojciec Ramana Dzmitry Pratasiewicz mówił, że reakcja społeczności międzynarodowej pokazała, iż cały świat wspiera obecnie jego syna i wszystkich młodych ludzi na Białorusi, którzy walczą o życie w wolnym, demokratycznym kraju. Cała ta sytuacja dotyczy wszystkich na Białorusi - podkreślił.

Chcę wyrazić ogromne słowa podziękowania dla dziennikarzy, mediów za obiektywne pokazywanie wydarzeń i informowanie świata o tym, co się wydarzyło z naszym synem. Raman był takim jak wy dziennikarzem - dodał.

Raman Pratasiewicz - kim jest?

Raman Pratasiewicz, były współredaktor białoruskiego kanału Nexta - uznanego przez władze białoruskie za „ekstremistyczny”- został zatrzymany w niedzielę w Mińsku. Samolot relacji Ateny-Wilno, na którego pokładzie znajdował się Pratasiewicz, lądował przymusowo z powodu rzekomego ładunku wybuchowego na pokładzie. Władze Białorusi potwierdziły, że poderwały myśliwiec MiG-29 do pasażerskiej maszyny. Mińsk odrzuca oskarżenia o zmuszenie samolotu Ryanair do lądowania. Po lądowaniu w stolicy Białorusi Ramana Pratasiewicza oraz jego partnerkę, Sofiję Sapiegę.