Morawska-Stanecka podkreśliła w środę w Polsat News, że rząd sam nie rozwiąże kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. Zaapelowała o współpracę z Komisją Europejską i Frontexem (Europejską Agencją Straży Granicznej i Przybrzeżnej).
Zdaniem Morawskiej-Staneckiej "sami sobie z grą Łukaszenki nie poradzimy". A nie możemy z Łukaszenką prześcigać się na to, kto jest bardziej okrutny dla ludzi i bawić się ludźmi jak narzędziami, jak rzeczami - podkreśliła senator.
Jak mówiła, "z Łukaszenką trzeba zacząć rozmawiać z poziomu Brukseli bardzo ostro". Trzeba odwołać się do fachowców, bo nasza dyplomacja nie jest, niestety, w zbyt dobrym stanie. Nie wyobrażam sobie, żeby to nasza dyplomacja ustalała cokolwiek z Łukaszenką. To musi być na poziomie UE, tym bardziej, że nie tylko granica polska jest zagrożona, ale również litewska i łotewska - zauważyła wicemarszałek Senatu.
"Postępowanie Straży Granicznej jest totalnie dziwne"
Pytana o zachowanie posła Franciszka Sterczewskiego (KO), który we wtorek próbował przedrzeć się przez kordon Straży Granicznej, by dostarczyć koczującym torbę z kocami, lekami oceniła, że postępowanie Straży Granicznej jest "totalnie dziwne" i niekonsekwentne.
Poseł dzień wcześniej został dopuszczony do tego, żeby zanieść lekarstwa i jedzenie, a następnego dnia nie - podkreśliła Morawska-Stanecka.
Dodała, że Sterczewski jest na miejscu i widzi w jakim stanie są koczujący ludzie. To są ogromne emocje, łatwo jest oceniać postępowanie każdego, kto chce nieść pomoc humanitarną z pozycji siedzenia w fotelu, trudniej jest pojechać tam, również być pod gołym niebem i widzieć tych ludzi, ich nieszczęście - wskazała wicemarszałek.
W Usnarzu Górnym, na granicy polsko-białoruskiej, po stronie Białorusi, od kilkunastu dni koczuje grupa cudzoziemców, osoby te nie są wpuszczane do Polski, granicę zabezpiecza Straż Graniczna i żołnierze. Według informacji Straży Granicznej z poniedziałku grupa liczy obecnie 24 osoby.