Już w środę minister obrony Indii A.K. Antony zaapelował do dowódców wojskowych, aby byli przygotowani na ataki z morza i z powietrza. Dzisiaj indyjski wywiad uzyskał informacje o planowanej akcji nieznanej organizacji Deccan Mujahideen. Zapowiadając atak, ogłosiła także, że to ona przeprowadziła zamachy z zeszłego tygodnia, w których zginęło prawie 200 osób.

Reklama

Terroryści mieliby najprawdopodobniej użyć porwanego samolotu. Dlatego w stan podwyższonej gotowości postawiono lotniska w Dehli, Bangalore i Chennai. Służby skrupulatniej niż zwykle kontrolują każdego pasażera i jego bagaż.

Na atak przygotowują się także indyjskie siły powietrzne. Ich dowódca, Fali Homi Major, powiedział, że informacje o ataku "oparte są na ostrzeżeniu, które otrzymaliśmy, i jesteśmy przygotowani jak zwykle".

Bombaj ciągle żyje w cieniu terroru. W środę na głównym dworcu kolejowym znaleziono torbę z ośmioma kilogramami ładunków wybuchowych, zostawioną tam tydzień wcześniej przez terrorystów. Brytyjski "The Times" sugeruje też, że w mieście nadal mogą być napastnicy, którzy wyrwali się z policyjnej obławy. Choć policja twierdzi, że złapała lub zabiła wszystkich dziesięciu terrorystów, to w kutrze, w którym przypłynęli, znaleziono 15 kurtek i szczoteczek do zębów. To oznacza, że co najmniej pięciu napastników może być dalej w mieście, szykując się do kolejnych ataków.

W czwartek policja odnalazła kolejny ładunek. Przed szpitalem Cama, który także był celem zeszłotygodniowych ataków, znaleziono granat. Inspektor Shashi Pal podał, że odkrył go pacjent w koszu na śmieci za budynkiem placówki. Granat najprawdopodobniej zostawili terroryści.