Portal powołuje się na nagranie wideo, opublikowane na kanale Astrapress na serwisie Telegram.
Na wideo jeden z wojskowych zwraca się do "tak zwanego ministerstwa obrony" i opowiada, że jego grupa znajduje się "gdzieś na polach Ukrainy". - Przez miesiąc przygotowywano nas nie wiadomo do czego, wożono tu i tam (...), a teraz nas po prostu wyrzucono gdzieś w polu, jak psy - mówi. Skarży się, że nie mają żadnego wyposażenia, nie wiedzą, "gdzie swoi, a gdzie obcy", nie mają ani amunicji, ani leków. Wojskowi palą ogniska i czekają na rozkazy; nie dostają żadnych informacji i nawet nie wiedzą, gdzie się znajdują.
Wojskowy mówi, że chce "pokazać nagranie władzom" i demonstruje, jak żyje jego oddział - w wykopanej ziemiance, podczas gdy część ludzi już choruje.
Jak podał niezależny portal Sota, mężczyzna na nagraniu został rozpoznany. Jest nim Anton Kuligin, radny z miasta Tichorieck w kraju Krasnodarskim. Zanim został wysłany na front, Kuligin jeździł samochodem oklejonym znakami "Z" i "V", czyli symbolami rosyjskiej inwazji na Ukrainę - podaje Sota.