Z publikacji CNN wynika, że Biały Dom uważa, iż osoby powiązane z rosyjskim wywiadem zamierzają zainscenizować protesty przeciwko rządowi Mołdawii w celu wzniecenia "sfabrykowanego powstania", aby zainstalować w tym kraju prorosyjskie władze.

Reklama

Rosyjska dezinformacja

CNN podała, że Rosja szerzy dezinformację na temat rzekomej niestabilności Mołdawii i wspiera je operacjami informacyjnymi przeprowadzanymi z okupowanego przez Rosję (separatystycznego) Naddniestrza.

Reklama

"ISW informował już wcześniej o kilku trwających operacjach informacyjnych w Naddniestrzu, które mają podważyć pozycję mołdawskiego rządu oraz zasiać nieufność do Ukrainy i Zachodu" – napisano w raporcie. Chodzi m.in. o rozpowszechniane przez Rosję "doniesienia" o planach ukraińskiego ataku na Naddniestrze czy "zamachu" na tamtejszego separatystycznego lidera.

Obwód biełgorodzki

Amerykański ośrodek analityczny odnotowuje również, że w Rosji przy granicach z Ukrainą, gdzie przebiega linia frontu, władze kontynuują budowę zasieków obronnych, które "najpewniej nigdy nie zobaczą żadnych walk". Chodzi m.in. o obwód biełgorodzki, gdzie budowę tych umocnień uzasadniano zagrożeniem ukraińskiego ataku, przez ISW ocenianego jako nieprawdopodobny. Podobna sytuacja miała miejsce w obwodzie kurskim, a także w głębi okupowanego Krymu.

Reklama

ISW ocenia, że władze obwodów biełgorodzkiego i kurskiego mogą w ten sposób "wspierać operacje informacyjne, które mają przedstawiać Ukrainę jako zagrożenie dla terytorium Rosji, a wojnę – jako egzystencjalną".

Fortyfikacje na Krymie

"Budowanie fortyfikacji na Krymie może (z kolei) sugerować, że siły rosyjskie nie są pewne swoich zdolności do utrzymania okupowanych terytoriów na południu Ukrainy w długim okresie" – uważa ISW. Raport odnosi się również do przeprowadzanych przez Rosję masowych przymusowych deportacji oraz adopcji dzieci z Ukrainy, które "są ewidentnym złamaniem Konwencji Genewskiej w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa, jak i elementem szerszej kampanii czystek etnicznych".

ISW zwraca uwagę na wypowiedź rosyjskiej rzeczniczki praw dziecka, Marii Lwowej-Biełowej, która (próbując odpierać zarzuty społeczności międzynarodowej, dotyczące nielegalnych działań Rosji) przyznała, że dzieci są wywożone z terytoriów okupowanych do Rosji (m.in. pod pretekstem "wypoczynku w sanatoriach"). Urzędniczka utrzymywała, że wyjazdy są "dobrowolne", a dzieci mogą powrócić do rodzin.

Porywanie dzieci

"Jej stwierdzenie, że pewna liczba (w wypowiedzi Rosjanki padła liczba 89) dzieci może powrócić do rodzin nie zaprzecza rzeczywistej sytuacji - ogromna liczba porwanych dzieci nie wraca na Ukrainę" – pisze ISW. Ukraińskie władze zdołały potwierdzić ponad 16 tys. przypadków przymusowych deportacji ukraińskich dzieci. W rzeczywistości, co przyznają także władze Ukrainy, liczba ta jest najpewniej wielokrotnie większa.