Ostrzeżenie króla Jordanii przychodzi zaledwie tydzień przed spotkaniem Baracka Obamy z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu. Ta wizyta będzie kluczowym momentem dla Bliskiego Wschodu. "Wszystkie oczy są skierowane na Waszyngton. Jeśli nie otrzymamy stamtąd jasnych sygnałów i wytycznych, pozostanie uczucie, że to tylko kolejny amerykański rząd, który nas zawiedzie" - powiedział Abdullah II brytyjskiemu "The Times".
>>>Hamas chce 10 lat rozejmu z Izraelem
Jordański monarcha podkreślił przy tym, że jeśli negocjacje się załamią, to w ciągu 12-18 miesięcy czeka nas kolejny konflikt między Arabami lub muzułmanami a Izraelem. Jego konsekwencje będą wykraczały daleko poza Bliski Wschód.
Dlatego bardzo niepokojąco wyglądają wypowiedzi nowego prawicowego rządu Izraela. Zarówno premier Netanjahu, jak i szef dyplomacji Awigdor Liberman nie skłaniają się ku respektowaniu idei dwóch państw - izraelskiego i niepodległej Palestyny. Ale prawicowy charakter tego gabinetu ma też swoje plusy. Pokój przyniesiony przez prawicę ma znacznie większe szanse na utrzymanie niż gdyby ogłosiła go lewica.
Dlatego Abdullah II wierzy w sukces, przede wszystkim ze względu na potencjał Obamy. Liczy zarówno na jego spotkanie z Netanjahu, zapowiedzianą wizytę w Kairze i rozmowy z Palestyńczykami. Sam także zamierza wziąć się ostro do pracy. Już dziś jedzie do Damaszku, by skłonić prezydenta Al-Asada do wznowienia rozmów z Izraelem. Niedługo w Ammanie spodziewany jest też Netanjahu.
>>>Obama o krok bliżej Damaszku
Jakie perspektywy stoją teraz przed Bliskim Wschodem? Jeśli wszystkie strony wykażą determinację, możliwy jest "pokój 57 państw". A to oznacza pokój z Izraelem uznany przez wszystkie kraje Organizacji Konferencji Islamskiej.
Porozumienie miałoby być oparte na dwóch niepodległych państwach. Przy wyznaczeniu granic Izraela podstawą byłby stan z 1967 roku, a więc przed zajęciem syryjskich Wzgórz Golan. Izraelczycy uzyskaliby możliwość podróży do wszystkich krajów muzułmańskich, a w krotkiej perspektywie nawiązano by stosunki dyplomatyczne. Dwie najbardziej drażliwe kwestie: los uchodźców palestyńskich i status wschodniej Jerozolimy ustalono by później.
>>>Arabowie pozytywnie o Obamie
Ale kluczową kwestią jest determinacja Obamy dla osiągnięcia pokoju na Bliskim Wschodzie. "Potrzeba będzie wielu rozmów i spotkań" - mówi Abdullah II. "Alealternatywa jest marna - wojna śmierć i zniszczenie. To krytyczny moment" - podkreśla.