Feministki protestują przeciw seksturystyce. Nie jest tajemnicą, że Ukrainki stanowią sporą część kobiet zmuszanych do seksu za granicą. Sutenerzy zatrudniają je w domach publicznych, ustawiają przy ruchliwych drogach jako tak zwane tirówki. Interes kwitnie, bo wiele dziewczyn do sprzedawania własnego ciała wciąż zmusza bieda.
Ukraińskie organizacje kobiece oskarżają polityków, że nie robią nic, by zapobiegać temu procederowi. Twierdzą, że przez zaniechania władzy na Ukrainie kwitnie również przemysł pornograficzny. Dlatego postanowiły z tym walczyć. Własnym ciałem.
Protest młodych dziewcząt w samej bieliźnie na Placu Niepodległości w Kijowie zgromadził tłumy. Przeprowadzono go pod hasłem "Ukraina to nie burdel". Ponieważ pogoda dopisała, happening odbywał się między innymi w... fontannie. Nie dziwi więc, że wśród widzów przeważali męzczyźni.
Pozostaje pytanie o skuteczność takiej formy apelu i o to, co męska część gapiów zapamięta z protestu w wykonaniu atrakcyjnych, rozebranych i mokrych dziewcząt. Wydaje się, że przekaz gdzieś uciekł, a forma imprezy całkowicie przysłoniła treść.