Arti Mala przeleciała z Waszyngtonu do Glasgow na wesele swoich przyjaciół - informuje "Daily Mail". Okazało się jednak, że wybrała zły lokal, bo pojechała do Pollokshaws Burgh Hall i nagle zorientowała się, że jest na ceremonii zupełnie obcych ludzi.
Prawdziwa impreza była blisko
Na szczęście, impreza odbywała się w pobliskim Pollokshields Burgh Hall, więc po kilkunastu minutach była już w dobrym miejscu. Straciłam tylko weselne przemowy i początek uroczystości - żartuje Mala.
Internauci, którzy masowo komentują jej wpis żartują zaś, że zgodnie z wszystkimi zasadami komedii romantycznych, na tym pierwszym weselu na pewno był ktoś jej pisany, kto teraz będzie jej szukał.