Jeszcze kilka miesięcy przed rosyjską inwazją na Ukrainę eksperci ds. energii i komentatorzy polityczni krytykowali polskich przywódców za ostrzeżenia dotyczące rosyjskiego gazu i sprzeciw wobec budowy gazociągu Nord Stream 2. Jeden z wpływowych ekspertów pisał, że „interesy Polski i Ukrainy” nie powinny mieć „pierwszeństwa nad interesami Niemiec” – przypomina Sonnenfeld, który był doradcą prezesów największych amerykańskich korporacji i prezydentów Billa Clintona, Donalda Trumpa i Joe Bidena.

Reklama

Kto jednak miał rację? Przyjaźnie nastawieni do Rosji niemieccy przywódcy, tacy jak były kanclerz Gerhard Schröder, który zasiadał w zarządzie Rosnieftu i aktywnie lobbował na rzecz Nord Stream, zostali upokorzeni, a ich kraje płacą za zbyt długie uzależnienie od rosyjskiego gazu. W przypadku Polski jest zupełnie inaczej – nie tylko okazało się, że jej przywódcy mieli rację, ale też kraj ten obecnie wyznacza dla Europy Środkowej drogę ku całkowitemu zerwaniu zależności gospodarczej od rosyjskiego gazu – podkreśla wykładowca Yale.

Jego zdaniem inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej wciąż polegają w zbyt dużym stopniu na rosyjskim gazie. „W krajach takich jak Austria, Węgry i Słowacja około 60 proc. dostaw gazu nadal pochodzi z Rosji. Tymczasem Polska niemal całkowicie z nich zrezygnowała, redukując zależność od rosyjskiego gazu do niemal 0 procent” – zaznacza, określając to jako „niemal cud gospodarczy, jakiego dokonała Polska”.

Sposób, w jaki Polska to osiągnęła, jest lekcją, z której można wyciągnąć wiele wniosków. Terminal LNG w Świnoujściu, pływająca jednostka FSRU w Gdańsku i projekt Baltic Pipe przekształcają Polskę w hub gazowy dla importu LNG, zwłaszcza z USA. Transformacyjne inwestycje ostatnich kilku lat – w połączeniu z geograficznym statusem Polski jako kluczowego kraju tranzytowego, z gazociągami biegnącymi do sąsiednich krajów – oznaczają, że w niedługim czasie LNG raz na zawsze zastąpi rosyjski gaz – ocenia Sonnenfeld.

Najważniejszy wniosek z działań Polski jest jednak taki, że uniezależnienie Europy od rosyjskich surowców energetycznych jest przede wszystkim wyzwaniem dla politycznej siły woli. - Wszystko sprowadza się do woli przywódców politycznych. Polski zwrot w kierunku suwerenności gazowej to zasługa kilku przywódców mających odwagę podejmować niepopularne, a nawet kontrowersyjne decyzje, które po pewnym czasie okazały się trafne – uważa wykładowca Yale.

Reklama

Przypomina przy tym, że pomysł dywersyfikacji dostaw gazu do Polski w celu uniezależnienia się od Rosji został przedstawiony ponad dekadę temu przez śp. prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego. Polski operator gazowy Gaz-System przez lata wdrażał tę strategię, realizując wizję zmarłego prezydenta. W 2016 roku oddano do użytku terminal LNG w Świnoujściu, który dziś nosi jego imię. Z kolei sześć lat później gaz z szelfu norweskiego popłynął do kraju dzięki gazociągowi Baltic Pipe.

Wielu innych przywódców państw i ekspertów z różnych dziedzin dało się natomiast zwieść propagandzie Rosji. Przeceniano zdolności Moskwy do wpływania na sytuację polityczną przy pomocy surowców. Ostrzegano, że jeśli Europa zrezygnuje z rosyjskiej ropy, za baryłkę będzie trzeba płacić 400 dolarów. Tak się oczywiście nigdy nie stało – podkreśla autor komentarza.

Analitycy przeoczyli fakt, że Rosja nie jest w stanie szybko przekierować gazu sprzedawanego do Europy w inne miejsce, ponieważ nie pozwala na to istniejąca infrastruktura, a jeśli Europa zrezygnuje z rosyjskich surowców, pozbawi Moskwę ważnego przychodu gospodarczego. „Ekspertem, który to zauważył, był Polak, Michał Wyrębkowski, analityk pracujący w moim zespole. Niedługo potem stało się jasne, że miał rację. Że rację miała Polska i że rację miały inne kraje regionu, od wieków znające rosyjski styl działania” – zaznacza Sonnenfeld.

Polska miała rację, podczas gdy eksperci się mylili. Dlatego Polska i jej odważni przywódcy są godnym naśladowania wzorem dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Nie ulegliście grupowemu myśleniu i medialnemu powtarzaniu w kółko tych samych opinii, tych samych koncepcji. Umieliście w porę dostosować się do zachodzących zmian i dostrzec sygnały ostrzegawcze. Na tym polega prawdziwe przywództwo – konstatuje wykładowca Yale.

Komentarz Sonnenfelda ukazał się na portalu miesięcznika „Wszystko Co Najważniejsze” w języku polskim, angielskim, francuskim i ukraińskim.