Victor Ponta, były premier i doradca obecnego szefa rządu, w niewybrednych sformułowaniach zakpił w sieci społecznościowej z dziennikarki telewizji Digi24 Cristiny Cileacu, która relacjonując wydarzenia na żywo z Izraela położyła się na ziemi w trakcie alarmu rakietowego.
"Widzowie to pelikany"
W tle nagrania było widać chodzących ludzi i Ponta ocenił, że Cileacu tworzy fake newsy i oszukuje widzów, którzy z kolei "łykają wszystko jak pelikany”.
Na sytuację zareagowały media, w tym inni korespondenci wojenni, którzy tłumaczą, że mieszkańcy objętych wojną terenów często ignorują sygnały alarmowe, jednak reporterzy muszą przestrzegać przepisów bezpieczeństwa. Media przypominają też, że podczas niedawnej wizyty w Izraelu w trakcie alarmu na płycie lotniska musiał się położyć kanclerz Niemiec Olaf Scholz i członkowie towarzyszącej mu delegacji.
"Ponta sam stworzył fake news, powołując się jedynie na fragment korespondencji naszych kolegów Cristiny Cileacu i Valentina Stana. Widzów nazwał fokami i pelikanami” – czytamy na portalu telewizji Digi24.
W poniedziałek wieczorem sytuację skomentował premier Ciolacu, który oświadczył, że „osobiste opinie pana Ponty nie mają nic wspólnego z działalnością rządu”. Przykro mi z powodu pani Cristiny Cileacu, której profesjonalizm nigdy nie był kwestionowany – oświadczył szef rządu.
Sama Cileacu powiedziała, że jako dziennikarka pracująca w strefie toczących się działań zbrojnych ma obowiązek przestrzegać zasad bezpieczeństwa. Jak oceniła swoim komentarzem Ponta zdeprecjonował nie tylko jej pracę, ale wojnę trwającą w Izraelu.
Izraelski protokół bezpieczeństwa w przypadku ataku rakietowego nakazuje szybkie udanie się do schronu, a jeśli nie mają takiej możliwości – położenie się na ziemi i zakrycie głowy rękami.
Z Bukaresztu Justyna Prus