Rosja przyznała się do strat

Rosyjskie władze skąpo informowały o skutkach ataku, do którego przyznała się Służba Bezpieczeństwa Ukrainy. W niedzielę 19 maja rano lokalne władze poinformowały, że w teren rafinerii uderzył jeden dron, nie powodując ani pożaru, ani innych uszkodzeń.

Kilka godzin później władze Słowiańska nad Kubaniem przyznały, że w teren rafinerii uderzyło aż sześć dronów. Uspokajały jednak, że nie wywołały one żadnych pożarów i awarii.

Reklama

Z kolei Eduard Trudnew, dyrektor ds. zintegrowanego bezpieczeństwa w firmie "Słowiańsk ECO Group" (grupie petrochemicznej, do których należy rafineria), przyznał, że na terenie przedsiębiorstwa były widoczne szkody. Rafineria zawiesiła działalność.

W mediach społecznościowych pojawiły się nagrania wskazujące, że skala zniszczeń w Słowiańsku mogła być wielka.

Potężny cios dla Rosjan

Ukraińskie drony trafiły w sobotę wieczorem rosyjskie lotnisko Kuszczowskaja, i rafinerię ropy Słowiańsk w obwodzie krasnodarskim. Informację podała agencja Interfax-Ukraina, powołując się na źródła.

Według rozmówcy agencji lotnisko w Rosji było bazą "dla dziesiątek różnych samolotów, które atakują ukraińskie pozycje na linii frontu: Su-34, Su-25, Su-27, MiG-29".

Poinformował też, że po ataku ukraińskich dronów, które trafiły kolumny rektyfikacyjne i atmosferyczne, rafineria w Słowiańsku wstrzymała pracę.