Joe Biden, przywitany kilkuminutową owacją na stojąco i hasłem "Kochamy Joe", wykorzystał swoje przemówienie do podkreślenia swych osiągnięć, podsumowania 50-letniej kariery politycznej i przedstawienia stawki nadchodzących wyborów, którą jego zdaniem jest sama demokracja.

Reklama

Przypomnienie ataku na Kapitol

Prezydent wspominał, że w 2021 roku został zaprzysiężony przed Kapitolem, który dwa tygodnie wcześniej był sceną dramatycznych wydarzeń.

To był moment niebezpieczeństwa i nadziei (...). Ale demokracja wygrała, demokracja spełniła oczekiwania i demokracja musi zostać zachowana - powiedział Biden.Zostało mi pięć miesięcy prezydentury i mam wciąż wiele do zrobienia (...). Kocham tę pracę, ale kocham mój kraj jeszcze bardziej. Musimy zachować demokrację - podkreślił.

Przyznanie się Bidena do starości

Reklama

Pod koniec przemówienia przyznał, że jest zbyt stary, by pozostać prezydentem przez kolejne cztery lata, lecz dodał: Ameryko, dla ciebie dałem z siebie wszystko.

Biden zaznaczył, że osiągnięcia jego prezydentury, którą nazwał "czterema niezwykłymi latami postępu", były dziełem również jego potencjalnej następczyni, wiceprezydent Kamali Harris. Wśród sukcesów wymienił m.in. obniżenie cen leków na receptę, inwestycje niemal biliona dolarów w infrastrukturę i setek miliardów dolarów w budowę fabryk półprzewodników, czy największy w historii pakiet inwestycji w transformację energetyczną.

Historyczny spadek przestępczości

Donald Trump mówi że jesteśmy upadającym narodem. Mówi, że przegrywamy. To on jest przegrywem (...). Ameryka wygrywa i świat na tym korzysta - powiedział Biden. Dodał też, że wbrew twierdzeniom byłego prezydenta statystyki pokazują, iż przestępczość spada w najszybszym w historii tempie. I będzie spadać dalej, jeśli umieścimy w Gabinecie Owalnym prokuratorkę zamiast skazanego przestępcy - dodał, odnosząc się do kariery Harris jako prokurator w Kalifornii i skazania Trumpa w procesie karnym.

Mówiąc o polityce zagranicznej prezydent wyraził niesmak podziwem wyrażanym przez Trumpa dla dyktatorów, zwłaszcza dla przywódcy Rosji. Żaden prezydent nie powinien kłaniać się dyktatorom, tak jak Donald Trump kłaniał się Władimirowi Putinowi. Ja tego nie zrobiłem, Kamala Harris też tego nie zrobi - zapewnił Biden, zapowiadając, że jego następczyni będzie prezydentem szanowanym przez świat.

Komentarz do wojny w Strefie Gazy

Biden odniósł się też do wojny Izraela z Hamasem w palestyńskiej Strefie Gazy, przyznając, że demonstranci protestujący przeciwko niej mają trochę racji. Ginie wielu niewinnych ludzi (...). Ta wojna musi się skończyć - powiedział.

Po zakończeniu przemówienia przyjętego głośną owacją Biden i jego żona Jill wymienili uściski z Harris i jej mężem Dougiem Emhoffem.

Symboliczne przekazanie przywództwa

Przemówienie Bidena zakończyło pierwszy z czterech dni konwencji Demokratów w Chicago i stanowiło symboliczne przekazanie przywództwa w partii Kamali Harris.

Wcześniej przed Bidenem na scenie pojawiła się sama Harris. W krótkim wystąpieniu, które nie było wcześniej zapowiadane i nie było w programie konwencji, wiceprezydent wyszła na scenę i podkreśliła zasługi Bidena dla kraju.

Joe, dziękujemy ci za twoje historyczne przywództwo i za twoje całe życie służby dla naszego kraju. Jesteśmy ci dozgonnie wdzięczni - powiedziała Harris, na co tłum odpowiedział skandowaniem "Dziękujemy, Joe".

Główne wystąpienie Harris jest planowane na czwartek, ostatni dzień konwencji. Wtedy też ma ona oficjalnie przyjąć nominację partii.

Płomiennie wystąpienia rozmaitych sław

Obok Harris w poniedziałek wystąpiły też m.in. była sekretarz stanu USA Hillary Clinton i Pierwsza Dama Jill Biden. Wystąpili również celebryci, w tym piosenkarze Jason Isbell i James Taylor. Przemówienie popierające Harris i krytykujące republikańskiego kandydata Donalda Trumpa wygłosił trener koszykarskiej reprezentacji USA i wielokrotny mistrz NBA Steve Kerr.

Harris ze sceny poparł też szef ważnego związku zawodowego pracowników przemysłu motoryzacyjnego Shawn Fain, który stwierdził, że "Kamala jest jedną z nich (związkowców)", a Trump jest "łamistrajkiem" i "pieskiem klasy miliarderów". W podobnym tonie płomienne wystąpienia w Chicago wygłosiły też dwie młode wschodzące gwiazdy partii - kongresmenki Alexandria Ocasio-Cortez i Jasmine Crockett. Ta druga stwierdziła, że największym wzorem dla Trumpa jest Putin.

Protest skrajnej lewicy

Mimo dużego entuzjazmu partyjnych działaczy, pierwszy dzień konwencji Demokratów nie obył się bez zakłóceń. Wszystko ze względu na organizowany przez środowiska propalestyńskie i skrajną lewicę protest przeciwko wojnie w Strefie Gazy. Choć wbrew zapowiedziom organizatorów demonstracja była nieliczna, to niektórym uczestnikom udało się powalić część metalowego płotu odgradzającego teren wokół hali Chicago Bulls, gdzie odbywa się konwencja. Policja zdołała jednak opanować sytuację.