Bezprecedensowy pozew Litwy przeciwko Białorusi
Litwa podjęła zdecydowane kroki prawne, pozywając Białoruś przed Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości (MTS) w Hadze. Żądanie odszkodowania opiewa na kwotę przekraczającą 200 milionów euro. Jak podała litewska telewizja LRT, roszczenie to jest bezpośrednio związane z kryzysem migracyjnym, który od 2021 roku trawi litewsko-białoruską granicę.
Litewskie Ministerstwo Sprawiedliwości nie kryje, że celem tego pozwu jest nie tylko uzyskanie rekompensaty finansowej, ale także wywarcie wpływu na postępowania toczące się przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka (ETPC). W ETPC rozpatrywane są obecnie indywidualne skargi migrantów dotyczące rzekomych naruszeń praw człowieka przez stronę litewską. Wilno liczy, że pozytywne rozstrzygnięcie sprawy przed MTS umocni jego pozycję w tych sporach i może wpłynąć na finalne decyzje ETPC.
Finansowe skutki "hybrydowego ataku" Białorusi
Podstawą roszczeń finansowych Litwy są ogromne koszty poniesione w celu powstrzymania fali migracji, którą Wilno od dawna określa mianem "hybrydowego ataku” ze strony reżimu Łukaszenki. W pozwie wyraźnie zaznaczono, że odszkodowanie jest żądane w wyniku działań Białorusi, które zmusiły Litwę do zainwestowania znacznych środków w infrastrukturę graniczną oraz wzmocnienie personelu.
Mowa tu przede wszystkim o budowie fizycznej bariery na granicy, która miała powstrzymać napływ migrantów. To ogromna inwestycja, która pochłonęła miliony euro. Litwa musiała znacząco wzmocnić system nadzoru granicznego, instalując nowoczesne technologie monitoringu i zwiększając liczbę patroli. Wzrosła również liczba funkcjonariuszy Straży Granicznej do rekordowego poziomu, co wiąże się z dodatkowymi kosztami operacyjnymi, szkoleniami i wynagrodzeniami. Wszystkie te wydatki, zdaniem Wilna, są bezpośrednią konsekwencją celowych działań Mińska, mających na celu destabilizację sytuacji na granicy z UE.
Kryzys migracyjny i jego kontekst
Kryzys migracyjny na granicy Litwy z Białorusią rozpoczął się latem 2021 roku. Wówczas to, po zaostrzeniu sankcji Unii Europejskiej wobec reżimu Aleksandra Łukaszenki, na Białoruś zaczęli masowo przybywać migranci z Azji i Bliskiego Wschodu. Białoruskie władze, według Wilna i innych stolic UE też Polski, celowo ułatwiały im podróżowanie do granicy z państwami Unii, obiecując łatwe przedostanie się do krajów członkowskich i uzyskanie statusu uchodźcy.
Litwa, obok Łotwy i Polski, stała się głównym celem tego zorganizowanego strumienia migracyjnego. Wilno, podobnie jak Warszawa, natychmiast uznało to za celową próbę destabilizacji regionu i zemstę reżimu Łukaszenki za wspieranie białoruskiej opozycji oraz nakładanie sankcji. Mimo budowy barier i wzmocnienia ochrony granicy, Litwa podkreśla, że kryzys ten nadal trwa, a pojedyncze próby nielegalnego przekroczenia granicy są wciąż rejestrowane.