- Jak wyglądała "Operacja Pajęczyna"
- Lista strat: bombowce, A-50 i infrastruktura
- Co to oznacza dla Kremla
- Reakcje Kijowa i Moskwy
- Kontekst międzynarodowy
Jak wyglądała "Operacja Pajęczyna"
Ukraińska Służba Bezpieczeństwa (SBU) przeprowadziła akcję, którą już teraz określa się jako jedną z najbardziej złożonych i dalekosiężnych operacji specjalnych od początku wojny. Planowana przez kilkanaście miesięcy, opierała się na elementach sabotażu, dezinformacji i technologii dronowej nowej generacji. Oto najważniejsze informacje:
- 18 miesięcy planowania. Według SBU drony ukryto w drewnianych skrzyniach zamontowanych na dachach ciężarówek. Gdy pojazdy znalazły się przy ogrodzeniach baz, dachy otworzyły się zdalnie, a 117 bezzałogowców poderwało się jednocześnie.
- Najdalszy rajd wojny. Najodleglejszy cel, lotnisko Biełaja w obwodzie irkuckim, leży 4 300 km od linii frontu i dotąd uchodziło za bezpieczne zaplecze rosyjskiego lotnictwa.
Lista strat: bombowce, A-50 i infrastruktura
Skala strat, jakie poniosło rosyjskie lotnictwo strategiczne, może okazać się bezprecedensowa. Ukraina twierdzi, że zniszczono lub poważnie uszkodzono dziesiątki maszyn o kluczowym znaczeniu dla prowadzenia wojny z dystansu. Zniszczono między innymi:
| Typ maszyny | Liczba trafionych egzemplarzy* | Rola w rosyjskiej strategii |
| Tu-95MS | ≥ 4 | Główny nosiciel pocisków Kh-101/555 |
| Tu-22M3 | ≥ 5 | Ataki naddźwiękowe na cele naziemne |
| A-50 | 1 (uszkodzony) | "Latający radar", klucz do ochrony przestrzeni powietrznej |
*Dane ukraińskie; Moskwa jak dotąd nie podała własnego bilansu.
Co to oznacza dla Kremla
Atak odsłonił nie tylko fizyczną podatność rosyjskich baz, ale i głębokie braki w systemie bezpieczeństwa wewnętrznego. Straty w sprzęcie są ogromne, ale nie mniej bolesna może się okazać utrata zaufania do struktur ochrony strategicznej infrastruktury.
Ubytek 34 proc. potencjału bombowego zmusza Rosję do przeniesienia pozostałych maszyn jeszcze dalej od Ukrainy lub ograniczenia nalotów rakietowych.Atak pokazał, że nawet najbardziej oddalone bazy nie są bezpieczne. Rosyjska prasa wojskowa pisze o "upokarzającym blamażu służb ochrony".
Reakcje Kijowa i Moskwy
Obie strony konfliktu zareagowały błyskawicznie i w typowy dla siebie sposób. Kijów triumfuje i podkreśla, że to w pełni lokalna operacja. Kreml przeciwnie — mówi o terrorze i rozpoczyna polowanie na winnych.
Wołodymyr Zełenski:
Ta operacja z pewnością trafi do podręczników historii. Wykorzystaliśmy 117 dronów FPV, by zniszczyć 34% rosyjskich nosicieli pocisków manewrujących – napisał prezydent Ukrainy na Telegramie, podkreślając, że akcja była "absolutnie błyskotliwa" i przygotowywana wyłącznie przez ukraińskie służby przez 18 miesięcy.
Rosyjskie Ministerstwo Obrony:
Dziś kijowski reżim przeprowadził atak terrorystyczny z użyciem dronów FPV na lotniska w obwodach murmańskim, irkuckim, iwanowskim, riazańskim i amurskim – czytamy w wieczornym komunikacie resortu, który zapowiedział zatrzymanie uczestników ataku oraz wzmocnienie obrony przeciwko dronom.
Kontekst międzynarodowy
Atak nastąpił w wyjątkowym momencie, na dzień przed planowanymi rozmowami pokojowymi. Kijów wyraźnie chce wzmocnić swoją pozycję przy stole negocjacyjnym, pokazując, że jest zdolny do działań głęboko w rosyjskim zapleczu.
Według amerykańskich mediów Waszyngton nie dostał wcześniejszego ostrzeżenia o operacji, co pokazuje rosnącą autonomię Kijowa oraz jego determinację, by rozmawiać z Moskwą z pozycji siły.
Co dalej?
Skutki operacji mogą być długofalowe. Dla Rosji to sygnał alarmowy, że potrzebuje nowej doktryny obrony wewnętrznej. Dla Ukrainy — dowód na to, że kreatywność i precyzja mogą zrównoważyć niedobory uzbrojenia.
Rosja będzie musiała odbudować zaplecze lotnicze, najpewniej kosztem rakietowych uderzeń na Ukrainę w najbliższych tygodniach.Natomiast Ukraina pokazała, że dysponuje siecią agenturalną zdolną do przerzucania dronów dalekiego zasięgu w głąb Federacji.