Mimo że do miasta zjechało około 700 dziennikarzy, a w powietrzu słychać śmigłowce, ruch na ulicach i lotnisku odbywa się normalnie. Wynika to z faktu, że spotkanie odbędzie się w bazie wojskowej Elmendorf-Richardson, a przywódcy nie mają w planach opuszczania jej terenu. Wielu mieszkańców, zwłaszcza uczestnicy proukraińskiej manifestacji, boi się, że Trump dogada się z Władimirem Putinem ponad głowami Ukraińców. Pojawiają się porównania do układu monachijskiego z 1938 roku. Z drugiej strony, nie brakuje osób, które wierzą, że Trump nie da się ograć Putinowi. Konsul honorowy RP Stanisław Borucki i szefowa Polish-American Club of Alaska Barbara Nizioł uważają, że będzie to spotkanie "wstępne", które przygotuje grunt pod rozmowy z udziałem Ukrainy.
Reakcje i komentarze
Jak zauważył taksówkarz Rolf, szczyt wpłynął na rynek usług turystycznych. Ceny hoteli i samochodów do wynajęcia poszybowały w górę. Ukraiński przedsiębiorca Rusłan, który pracuje na miejscowym lotnisku, patrzy na szczyt z mieszanką nadziei i obaw. Marzy o pokoju, ale obawia się, że spotkanie niczego nie zmieni. "Alaska zawsze była pomostem między Wschodem i Zachodem, dlatego to symboliczny wybór" – powiedziała Kathleen Witkowska Tarr, dziennikarka i pisarka mająca polskie korzenie.