Dług publiczny

Polska zadłuża się z każdym rokiem - w tej chwili deficyt wynosi około biliona złotych. Z jego spłatą zmagać się będzie co najmniej kilka najbliższych pokoleń Polaków.

Reklama

Kandydatka Zjednoczonej Lewicy na urząd premiera Barbara Nowacka uważa, że finansami Polski należy lepiej zarządzać. Ta sztuka nie udawała się zaś obecnym władzom. Jak wyliczyła, w ciągu ośmiu lat rząd "przejadł" równowartość jedenastu budżetów. - Polska musi racjonalnie gospodarować środkami unijnymi i w końcu racjonalnie inwestować - dodała.

Janusz Korwin-Mikke przypomniał, że wnioskował o zakaz zadłużania kraju niemal ćwierć wieku temu. Dziś po takie rozwiązania sięgają już Brytyjczycy. Lider ugrupowania KORWiN liczy, że wkrótce zdecyduje się na to Polska. Wskazał, że zadłużenie dotyczyć będzie naszych dzieci - z jego wyliczeń wynika, że takie "becikowe" wynosić będzie około 20 tysięcy złotych na osobę.

Lider Nowoczesnej, Ryszard Petru zauważył, że rosnący deficyt jest problemem Polski od zarania dziejów. Jako antidotum proponuje wzrost gospodarczy i ograniczenie "rozdawnictwa" z budżetu. Rząd musi stawiać na przedsiębiorczość Polaków i nie rzucać im kłód pod nogi. Dodatkowo, trzeba uszczelnić i uprościć system podatkowy oraz przestać dopłacać do nierentownych gałęzi przemysłu.

Paweł Kukiz stwierdził wprost - powinien obowiązywać zakaz zadłużania państwa. W dużej mierze obciążenia generował zaś obecny rząd. Dla przykładu podał, że w przeciwieństwie do córki premier Kopacz, która zamierza wyjechać z Polski, jego dzieci będą obciążone spłatą długu. A ten w dużej mierze generują: "banksterka" i korporacje, które wyprowadzają pieniądze z Polski dzięki lukom prawnym i dobrym prawnikom.

Szefowa rządu Ewa Kopacz zdementowała informację, jakoby jej córka zamierzała wyjechać do Kanady. Odnosząc się do długu zaproponowała reformę systemu podatkowego, która ma ograniczyć obecny deficyt. Progresywny podatek PIT ma jej zdaniem poprawić sytuację najbiedniejszych i wielodzietnych rodzin. Dodatkowo ten system ma pomóc likwidować szarą strefę i zatrudnianie na "śmieciówkach".

Reklama

Szef ludowców Janusz Piechociński w kwestii ograniczenia długu publicznego zaoferował Polakom politykę racjonalności i realności. Dodał, że ostatnie osiem lat rządów stały pod znakiem konsekwentnego wzrostu polskiej gospodarki. Jego zdaniem należy dalej rozwijać przedsiębiorczość i umiędzynarodawiać gospodarkę, by w Polsce było więcej pracy. Dzięki takim działaniom, zamożniejsze państwo poradzi sobie.

Skuteczną ściągalność podatków zaproponował również Adrian Zandberg z Partii Razem. Na podstawie raportów ekonomistów działających w Komisji Europejskiej zauważył, że przez brak odprowadzania korporacyjnych podatków w Polsce tracimy rocznie nawet 46 miliardów złotych rocznie.

Jak zredukować dług? - Wystarczy rządzić mądrze i sprawiedliwie - skwitowała kandydatka na urząd premiera z ramienia PiS, Beata Szydło. Dodała, że w Polsce jest sporo funduszy, lecz potrzeba dobrego zarządcy. Nie rozwijać się na kredyt, ale umiejętnie sięgać po te źródła dochodów, które dziś nie są wykorzystywane - przekonywała. Chodzi między innymi o: opodatkowanie hipermarketów, uszczelnienie podatku VAT czy wprowadzenie podatku bankowego.

Co roku rząd musi spłacać ponad 30 miliardów złotych odsetek od długu publicznego.

Wiek emerytalny

Barbara Nowacka ze Zjednoczonej Lewicy chce, aby wiek emerytalny uzależnić od stażu pracy. Poza tym Zjednoczona Lewica chce podnieść emerytury najbiedniejszym o 200 złotych.

Janusz Korwin-Mikke, reprezentujący ugrupowanie KORWIN zapowiedział ukaranie osób, które głosowały za obniżeniem wieku emerytalnego. Jak wyjaśnił, Polacy zostali oszukani, bo w chwili rozpoczęcia pracy mówiono im, że mężczyźni w wieku 65 lat, a kobiety w wieku 60 lat będą emerytami. Dlatego jego partia proponuje, by podniesienie wieku emerytalnego dotknęło tych, którzy dopiero rozpoczną pracę.

Ryszard Petru z Nowoczesnej zapowiada likwidację od przyszłego roku wszystkich przywilejów emerytalnych. Ci, którzy rozpoczęliby pracę w 2016 roku weszliby w system opieki społecznej na nowych zasadach. Wedle nich rolnik i górnik mogliby liczyć na jednakowe traktowanie przez państwo.

Paweł Kukiz, lider listy Kukiz'15 chce, aby Polacy w sprawie emerytur wypowiedzieli się w referendum. Jest jednak za tym, by uszanować zasadę, że prawo nie działa wstecz i osobom, które miały pracować do 60 i 65 roku życia nie powinno podnosić się wieku emerytalnego.

Ewa Kopacz, szefowa PO podkreśliła, że celem ugrupowania jest podwyższenie płac Polaków i wysokości emerytur, ale warunkiem - silna gospodarka. Podkreśliła, że wyższe płace to wyższa emerytura.

Lider PSL Janusz Piechociński przypomniał, że Polskie Stronnictwo Ludowe zaproponowało korektę reformy emerytalnej, tak aby po 40 latach pracy można było przejść na emeryturę. Dodatkowo PSL chce wprowadzić emeryturę minimalną na poziomie 1200 zł.

Adrian Zandberg z Partii Razem podkreśla, że przepychana wokół wieku 65-67 lat jest skrajnie niepoważna. Podniesienie wieku emerytalnego nie ma sensu, bo i tak nie ma tylu miejsc pracy, by wszyscy mogli pracować.

Beata Szydło kandydatka PiS na premiera podkreśliła, że propozycja ugrupowania jest jasna - powrót do poprzedniego wieku emerytalnego i dobrowolność wyboru. Jeśli ktoś chce pracować dłużej - może.

Podatki PIT i CIT

Barbara Nowacka, liderka Zjednoczonej Lewicy, zwracała uwagę, na niesprawiedliwość obecnego systemu podatkowego. Podkreśliła, ze osoby najbiedniejsze nie mogą odprowadzać do budżetu kwot proporcjonalnie do swoich dochodów największych. Lewica chce też zwiększenia podatku dla najlepiej zarabiających oraz zwiększenia kwoty wolnej od podatku.

Janusz Korwin-Mikke, lider partii KORWiN także dostrzega niesprawiedliwość systemu fiskalnego, ale w inny sposób. Jak mówił, nie może być tak, że człowiek, który pracuje, płaci "grzywnę" w postaci podatku dochodowego, a ten, który nie pracuje - jeszcze dostaje zasiłek. Dlatego - argumentował Korwin-Mikke - nalezy zlikwidować PIT, CIT i podatek od kupna-sprzedaży.

Ryszard Petru, szef Nowoczesnej, powtórzył postulat swojego ugrupowania: 3 razy 16. Chodzi o jednolitą stawkę PIT, CIT i VAT. Petru odrzuca zarzuty, że to oznacza podwyżkę podatków dla najuboższych, a przeciętny Polak zaoszczędzi na tym 411 złotych rocznie.

Paweł Kukiz, lider komitetu Kukiz'15, uważa, że wszelkie dotychczasowe propozycje realnie nic nie zmienią. Wyjaśnił, że trzeba uprościć prawo podatkowe i zrezygnować z opodatkowania pracy. Dodatkowe podatki powodują, że 70 procent dochodów jest przez władze "zabierane i wydawane na ośmiorniczki i inne badziewia".

Premier Ewa Kopacz, przewodnicząca PO, przypomniała flagową, podatkową propozycję Platformy, Chodzi powszechny, progresywny podatek PIT, z najniższą stawką 10 procent. Zapowiedziała też, że składki na ZUS i NFZ będa jedną, prostą daniną, płaconą z budżetu państwa.

Janusz Piechociński, prezes PSL, mówił o konieczności wprowadzenia prostego, przejrzystego systemu podatkowego. Podkreślił, że cześć już udało się osiągnąć, przez wprowadzenie rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika. Dodał, że CIT powinien iść do samorządów, a w systemie podatkowym powinny być silne motywacje innowacyjne i mechanizmy prorodzinne.

Adrian Zandberg z Partii Razem opowiedział się zdecydowanie za podatkiem progresywnym. Skrytykował tym samym propozycję Nowoczesnej, nazywając ją rodem z Rosji czy Kazachstanu. Według Zandberga, kluczowym problemem jest omijanie podatków przez wielkie korporacje.

Beata Szydło, wiceprezes PiS przekonywała, że jej ugrupowanie ma już konkretne propozycje: 15-procentowy CIT dla małych przedsiębiorstw, podwójny opis inwestycyjny dla przedsiębiorców wprowadzających nowe technologie do swoich firm oraz ulgi dla pracodawców tworzących nowe miejsca pracy dla młodych ludzi.