Mężczyzna zapowiedział, że jeśli zobaczy w okolicy policjantów, podpali się. Mundurowi zdecydowali się więc jedynie zabezpieczyć teren, by nie dopuścić gapiów.

Desperat chciał się spotkać z Janem Pospieszalskim. "Był ofiarą niesprawiedliwego postępowania sądowego. Żalił się, że kielecka prokuratura zignorowała doniesienia o przestępstwie. Był pobity, miał uszkodzenia głowy. Twierdzi, że w Kielcach działa mafia i lokalne układy, które uniemożliwiają pociągnięcie sprawców do odpowiedzialności" - powiedział potem w rozmowie z wp.pl.

Reklama

Pospieszalski zszedł do desperata i skłonił go do odpięcia kajdanków, a także oddania zapałek. W zamian dostał od mężczyzny teczkę z dokumentami. "Oblał się benzyną, aby zaprotestować przeciw bezkarności i niesprawiedliwości jaka w Polsce się dzieje. Udało mi się go przekonać, aby oddał zapałki. Trochę to trwało, ale skończyło się na tym, że zaraz będzie przesłuchiwany przez policję, a potem ja" - opowiadał Wirtualnej Polsce Pospieszalski.

Dziennikarz przyznał także, że zamierza zająć się sprawą desperata. "Wybrał mnie, bo myślał, że z empatią pochylę się nad jego problemami. Przyniósł mi grubą teczkę z dowodami, np. zdjęciami RTG, więc muszę bliżej przyjrzeć się tej sprawie" - zadeklarował Pospieszalski.

Reklama