W tym tygodniu polska prokuratura dowie się w końcu co zeznał kierownik lotów na lotnisku Siewiernyj. To on naprowadzał polski TU 154 M do lądowania. Wojskowi prokuratorzy chcą przeprowadzić własną ekspertyzę fonoskopijną z rozmów w kabinie pilotów. Ale to może okazać się niemożliwe. Rosjanie nie zgadzają się na przekazanie oryginalnej taśmy z rejestratora.

Dopiero w tym tygodniu polscy prokuratorzy wojskowi dowiedzą się co dokładnie znajduje się w starych 23 protokołach z przesłuchania kierownika lotów na lotnisku Siewiernyj pod Smoleńskiem. Przysięgli tłumacze kończą właśnie swoją pracę. W tych protokołach znajdują się także zeznani milicjantów ochraniających lotnisko. To jedyne rosyjskie dokumenty jakie ma Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Przywieźli je jeszcze polscy prokuratorzy, ktorzy w połowie kwietnia wracali ze Smoleńska i z Moskwy. W tym przypadku Rosyjscy prokuratorzy poszli Polakom na rękę - przekazali uwierzytelnione protokoły odrębnym pismem przewodnim.

Ale od tego momentu już nie jest tak różowo. Polska wojskowa prokuratura wysłała już trzy wnioski o pomoc prawną. Żaden do tej pory nie został przez Rosjan zrealizowany. Nie ma wciąż obiecanych 500 dodatkowych dokumentów z początku śledztwa rosyjskiej prokuratury. Rosjanie obiecali Andrzejowi Seremetowi, Prokuratorowi Generalnemu, że polska prokuratura szybko je dostanie. Nie, tych dokumentów także nie mamy - słyszymy w stołecznej wojskowej prokuraturze. Dlaczego? - W Rosji przebywa generał Zbigniew Woźniak z Naczelnej Prokurartury Wojskowej. Zapewniał, że rosyjska prokuratura juź kończy przygotowywać te dokumenty i niebawem je dostaniemy - powiedział DGP Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratora Generalnego.

Nasi prokuratorzy prosili oryginalną taśmę z czarnej skrzynki. Nic z tego. Szefowa rosyjskiej komisji (MAK) Tatiana Anodina oznajmiła, że oryginał do końca zostanie w jej komisji. Polska strona dostać może tylko kopie nagrań. - Jeśli decyzję w tej sprawie podejmie premier Władimir Putin - powiedziała Anodina. DGP ustalił, że kopii nagrań i stenogramów z nich nie ma nawet rosyjska prokuratura. Piecze nad nimi sprawuje MAK.





Reklama

Wojskowi prokuratorzy, z którymi rozmawialiśmy są podzieleni w ocenie tego stanowiska rosyjskiej komisji. Jedni uważają, że brak oryginalnej taśmy z rejestratora głosowegoz TU 154 M wykluczą pełnoprawną ekspertyzę fonoskopijną. Inni podkreślają, że tak naprawdę nie ma to znaczenia. - Rosjanie skopiowali cyfrowo nagranie i to pod okiem polskiego prokuratora - twierdzą nasi rozmówcy.