Według KRRiT, TVN poprzez emisję odcinka tego odcinka programu Wojewódzkiego (z 25 marca 2008 roku) naruszył art. 18 ust. 1 ustawy o radiofonii i telewizji. Zakazuje on propagowania "działań sprzecznych z prawem, z polską racją stanu oraz postaw i poglądów sprzecznych z moralnością i dobrem społecznym". A jest tym bezczeszczenie flagi narodowej, którego - zdaniem osób, które wysłały do KRRiT skargi - dopuścicili się przed kamerami Wojewódzki i Raczkowski.
Na razie nie wiadomo, ile stacja zapłaci za wybryk prezentera. Ani czy w ogóle zapłaci. Bo TVN już zapowiada odłowanie od decyzji rady. "Jeżeli będzie trzeba spotkamy się z Krajową Radą w sądzie. Krajowa Rada zamiast nakładać kary na TVN powinna zająć się tym, co do niej należy, czyli np. przerywaniem przez TVP programów reklamami. Znamienne, że w tym wypadku to TVN musiał wyręczyć Krajową Radę i skierować tę sprawę do sądu" - powiedział rzecznik TVN Karol Smoląg.
Na tym nie koniec problemów Wojewódzkiego. W prokuraturze wciąż leży zawiadomnienie o popełnienieniu przez niego przestępstwa, które po programie złożył były wiceminister edukacji Mirosław Orzechowski. "Wagę i społeczną szkodliwość wymienionych czynów dodatkowo potęguje fakt, że program, w którym nastąpiło znieważenie polskiej flagi, nadawany jest w godzinach wysokiej oglądalności i przyciąga przed ekrany znaczną ilość, głównie młodej widowni, co może negatywnie wpływać na jej stosunek do Państwa Polskiego, jego tradycji i historii" - pisał w zawiadomieniu Orzechowski.
Co na to Wojewódzki? "Problem tego pana polega na tym, że nie oglądał tego programu, bo gdyby go obejrzał, to myślę, że trochę inaczej wyglądałyby przesłanki i trochę inaczej zdefiniowałby moją rolę, bo w całym tym zamieszaniu ja zająłem bardzo wyraziste stanowisko" - mówił o Orzechowskim Wojewódzki.
A oceniając całe zamieszanie wokół progamu stwierdził, że "ciągle w Polsce jest bardzo ciasna przestrzeń dla wszelkiego rodzaju prowokacji czy happeningów quasiartystycznych". "Myślę, że wracają trochę duchy afery z Dorotą Nieznalską czy Katarzyną Kozyrą, bo jednak było to nawiązanie do takiego happeningu. Z tym wszystkim ma chyba problem były minister, a nie ja. Prawdę mówiąc, jest to smutne i żałosne. Ale jesteśmy przygotowani, zwarci i gotowi" - dodał.