"Nie jesteśmy ludźmi, którzy nie szanują policji" - zapewniał w TVN24 Radosław Majdan opowiadając o bójce w w pensjonacie w Mielnie, po której go zatrzymano, a także dwóch innych piłkarzy: Piotra Świerczewskiego i Jarosława Chwastka.

"Przyjechała policja. Nie do nas. Obok trwała impreza. Piotrek wyszedł zobaczyć co się dzieje. Byłem zdruzgotany, kiedy po chwili też wyszedłem z lokalu i zobaczyłem, co się dzieje. Jeden policjant siedział Piotrkowi na plecach i okładał go po głowie. To jest pewnie ten pan, który teraz mówi, że ma złamany palec. Drugi usiłował obezwładnić go gazem, ale nie trafił i prysnął na innego policjanta. Oni w ogóle nie dawali sobie rady" - mówił Majdan.

Reklama

"Policjanci zachowywali się jak w amoku. Podbiegliśmy do nich i krzyczeliśmy: Zostaw go. Szturchnąłem, nie przepraszam, odepchnąłem jednego z nich, a właściwie wszedłem między policjanta a Piotrka. Usiłowałem wyrwać go z rąk policji. To wszystko. Nikogo nie uderzyłem" - dodaje piłkarz.

Dodał, że będzie szukał świadków zajścia. Ponieważ policja ich nie przesłuchała. Chodzi o młodych ludzi, którzy imprezowali przed ośrodkiem. To w ich obronie miał stanąć Świerczewski.

Reklama