Dziennikarz RMF FM, wraz z dyżurnym ratownikiem ze śmigłowca, próbował nawiązać łączność z bazami ratowniczymi w całym województwie pomorskim. Bez skutku.

"W bazach ratownictwa nie ma radiotelefonów, ponieważ są za drogie" - tłumaczy RMF FM. A ratownicy twierdzą, że w takiej sytuacji o tragedię nietrudno.

Reklama

Przypominają zeszły piątek, gdy piloci z Gdańska nie mogli naprowadzić ratowniczego śmigłowca, który leciał z pomocą dla 10-latka z odciętą ręką. "Nie można było znaleźć chłopaka, tylko dlatego, że w karetce nie było właśnie radiotelefonu" - podaje RMF FM.

Na szczęście 10-latkowi - w ostatniej chwili - cudem udało się przyszyć rękę. Na pomoc czekał jednak o dwie godziny za długo.