Podczas patrolowania grudziądzkich ulic o 1 w nocy policjanci natknęli się na czteroletniego szkraba wałęsającego się samotnie po ulicy. Dziecko było ubrane tylko w śpiochy i wyraźnie przerażone. Nie chciało powiedzieć funkcjonariuszom, jak ma na imię. Chłopiec płakał i mówił, że szuka swojego samochodzika. Nie potrafił powiedzieć, gdzie mieszka ani gdzie są jego rodzice.
Policjanci zabrali chłopca do radiowozu, okryli polarem i zawieźli do szpitala. Następnie już z psem tropiącym wrócili w okolice, gdzie znaleźli dziecko i zaczęli szukać jego rodziców. Pies doprowadził funkcjonariuszy do pobliskiej kamienicy, z której właśnie wybiegła kobieta, krzycząc, że zginęło jej dziecko. Okazało się, że była pijana, miała promil alkoholu w organizmie.
O losach czterolatka zadecyduje sąd rodzinny. Na razie maluch przebywa w szpitalu, czuje się znacznie lepiej - już biega i rozrabia.