Pakistańskie służby specjalne zapewniły wczoraj polskich dyplomatów, że porwany inżynier żyje i czuje się dobrze. To ważne, bo talibowie, którzy przetrzymują inżyniera, zgodzili się przesunąć ultimatum tylko o kolejny dzień - czyli do dzisiejszego wieczora.

Reklama

Na miejscu działa już wysłannik rządu Zenon Kuchciak, który - jak nieoficjalnie wiadomo -koncentruje się na przesunięciu ostatecznego terminu o kilka dni. Eksperci od terroryzmu, oceniając szanse powodzenia jego misji są dobrej myśli. Zgodnie uważają, że porwany mężczyzna wróci ostatecznie do domu cały i zdrowy. "Talibowie będą grać cały czas groźbą morderstwa, bo tylko tak mogą zwrócić na siebie uwagę rządu. Wcześniej byli ignorowani przez tamtejsze władze, nikt poza dziennikarzami się nimi nie interesował" - tłumaczy DZIENNIKOWI nasz rozmówca.

Ograniczenie żądań przez porywaczy jako bardzo dobry sygnał interpretuje też doktor Krzysztof Liedel, ekspert od terroryzmu z Collegium Civitas. "Porywacze już nie domagają się uwolnienia ponad 100 swoich towarzyszy, a jedynie czterech. To dobry początek negocjacji" - uważa.

W polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych, w którym przez cały czas działa specjalny sztab antykryzysowy, panuje przekonanie, że władze Pakistanu mogły więcej zrobić dla uwolnienia Polaka. Ale według naszego rozmówcy nie chodzi o ich złą wolę. "Tylko w ostatnich tygodniach porwano tam kilkadziesiąt osób, w tym wysokiego urzędnika ONZ, Amerykanina Johna Soleckiego. Armia jest też uwikłana w walki z talibami na pograniczu z Afganistanem, a rząd w konflikt z Indiami, który grozi wojną" - tłumaczy urzędnik z Kancelarii Premiera, który zna kulisy sprawy.

O stopniu skomplikowania sytuacji na pograniczu pakistańsko-afgańskim świadczy również fakt, że talibowie porwali tam trzydziestu policjantów. Ostatecznie ich zwolnili. "Dlatego prowadzimy ofensywę dyplomatyczną, aby sprawą naszego rodaka zajmowali się na bieżąco. Mamy już bardzo pozytywne sygnały" - zapewnia urzędnik. Z podobnym problemem borykają się władze Stanów Zjednoczonych, które nie czekały jednak na bardziej stanowcze działania Pakistańczyków i same zdecydowały się wysłać pięciosobową ekipę śledczych z FBI, aby na miejscu wytropili porywaczy urzędnika ONZ. "My nie mamy tylu ekspertów znających Azję. Ale zapewniam, że nasze służby specjalne również włączone są w operację uwolnienia inżyniera. Oczywiście nie ma mowy o rozwiązaniu siłowym" - twierdzą nasi rozmówcy.

Inżyniera pracującego dla krakowskiej "Geofizyki” talibowie uprowadzili 28 września 2008 roku.