Tragedia wydarzyła się w niedzielną noc w miejscowości Wincentów koło Lubartowa w Lubelskiem. Kierowca stracił panowanie nad pojazdem, zjechał na prawe pobocze i uderzył w drzewo. Siła uderzenia była tak duża, że samochód zamienił się w bezkształtną masę i stanął w płomieniach. "Jechali chyba z maksymalną prędkością, jaką mógł się poruszać ten samochód" - mówi DZIENNIKOWI podinsp. Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji.

Reklama

Dwaj pasażerowie forda - 20- i 24-latek - zginęli na miejscu, trzeci, wyrzucony z auta na odległość kilkudziesięciu metrów ma jedynie złamaną nogę.

Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierowca forda odjechał autem bez zgody właściciela. W tym samym czasie, gdy dyżurny komendy w Lubartowie otrzymał informację o wypadku, jego kolega odebrał telefon o kradzieży forda. Policjanci ustalają teraz, kto kierował samochodem i czy był trzeźwy. -"Świadkowie twierdzą, że mężczyźni wcześniej pili alkohol" - mówi Wójtowicz