Ilona Blicharz: Telewizja Publiczna przeprowadziła ranking gwiazd. Bardzo znane nazwiska są w czołówce zarówno tych najbardziej lubianych jak i tych, których widzowie nie lubią.
Krzysztof Ibisz*: To są bardzo interesujace wyniki, które pokazują, że ważne jest, aby być postacią wyrazistą i budzącą emocje. Ciekawy jest przykład Kuby Wojewódzkiego, który znalazł się w czołówce osób nielubianych, a tymczasem jego program ma bardzo dobrą oglądalność i przyciąga przed telewizory 25-26 procent widzów.

Reklama

Jak pan ocenia swoje wyniki? Wśród pozytywnych opini znalazało się też 9 procent widzów, którzy deklarują, że pana nie lubią?
Jestem bardzo zadowolony z tych wyników, bo dużo więcej ludzi mnie lubi, ale są też tacy, których trochę drażnię czy irytucję. Cieszę sie, bo to oznacza, że wzbudzam jakieś emocje. Jest taki prezenter, który od 15 lat jest na wizji, a założę się, że gdyby na ulicy pokazać jego zdjęcie i zapytać ludzi, kto to jest, to niewiele osób by odpowiedziało - tak bym nie chciał.

Jak pan ocenia wyniki kolegów z branży?
Myślę, że zostali przez widzów ocenieni w ten sam sposób. Kto nie jest przezroczysty i budzi emocje, ten znajduje się w czołówce zarówno jednej, jak i drugiej listy. Dziwi mnie jedynie to, że mimo że pracuję w mediach i znam media, to wielu nazwisk z rankingu zupełnie nie kojarzę i zastanawiam się, jak one się tam znalazły. No i ciekawe jest to, że badanie robiła telewizja publiczna, a najwyższe pozycje zajmują ludzie z mediów prywatnych.

Czy bierze pan sobie ten ranking do serca?
Warto na niego spojrzeć, ale nie jest najważniejszy. Najważniejsze to dobrze pracować i mieć dobre wyniki programu. Już dziś myślę o tym, jak dołożyć swoją cegiełkę do sobotniego programu "Jak oni śpiewają".

Reklama

Krzysztof Ibisz - prezenter, prowadzący programu "Jak oni śpiewają" w telewizji Polsat, były poseł