Google zapewnia, że nie będzie zbierał żadnych wrażliwych danych, np. nazwiska, adresu, informacji o stanie zdrowia czy orientacji seksualnej. Będzie jednak śledził internautęnie tylko na swoich stronach, ale w całym internecie, dlatego osoby chroniące swoja prywatność mogą być niezadowolone.

Reklama

Do tej pory gigant internetowy bazował jedynie na wynikach wyszukiwania i treści stron, na których wyświetlane są reklamy. Teraz już nie będzie istotne, na jakiej stronie internauta się znalazł, ale jakie są jego zainteresowania, bo reklama będzie go... śledzić.

Zasada ma być prosta: specjalny system sprawdzi, czym w internecie interesuje się dana osoba, jakie strony przegląda, co ogląda na YouTube, na jakich stronach spędza najwięcej czasu. Później zapyta jeszcze samego użytkownika, czy ma jakieś preferencje reklamowe. Kiedy już zbierze wszystkie informacje, dopasuje najodpowiedniejsze tematycznie reklamy i będzie przesyłał je na strony, z których internauta korzysta. Jeśli ktoś poświęca dużo czasu na przeglądanie recenzji samochodowych, to prawdopodobnie zobaczy wiele reklam związanych z motoryzacją.

>>> Reklama z kokosami jest nieobyczajna

Dzięki temu systemowi reklamodawcy będą mogli też zwrócić się do użytkowników, którzy wcześniej odwiedzili ich stronę. Przykładowo jeśli użytkownik oglądał w sierpniu buty piłkarskie na stronie sklepu sportowego, witryna ta może w grudniu skierować do niego reklamy informujące o zimowej wyprzedaży.

"Jesteśmy przekonani, że reklamy to wartościowe źródło informacji łączące konsumentów z produktami i usługami, które ich interesują" - mówi Artur Waliszewski z Google Polska.

"Uczynienie przekazu reklamowego trafniejszym, lepiej dopasowanym, przynosi korzyści zarówno reklamodawcom, jak i użytkownikom" - przekonuje.

>>> YouTube zablokuje polskie teledyski

Kalifornijski gigant przygotowuje się do wprowadzenia pomysłu w życie - w kwietniu grono reklamodawców ze Stanów Zjednoczonych i Europy będzie testować program. Reklama oparta na zainteresowaniach ma być dostępna dla wszystkich pod koniec roku.