We wtorek bez żadnych zapowiedzi serwis społecznościowy Grono.net ukazał się użytkownikom w zupełnie nowej odsłonie. Użytkownicy przecierali oczy ze zdumienia. Według większości z nich nowe Grono to kopia jednej z wersji amerykańskiego serwisu Facebook.
Niedługo po zmianie wyglądu strony jeden z internautów założył "Forum Ruchu Wyzwolenia Standardowego Grona". W ciągu zaledwie kilkunastu godzin dołączyło do niego 24 tysiące osób. Jedni narzekają na kopiowanie Facebooka, inni na słabą funkcjonalność.
>>> Internauci nie chcą nowego Facebooka
"Grono miało swój urok. Było serwisem elitarnym. Teraz górę bierze trend. Nowy layout psuje unikalność portalu i upodabnia go do innych. Dlaczego więc uczestniczyć w czymś, co można uznać za kopię istniejącego serwisu Facebook? Chcemy, aby Grono wróciło do dawnej świetności. Tego wszystkiego, co czyniło je unikatowym pośród dziesiątków innych portali społecznościowych" - mówi DZIENNIKOWI gronowicz "Majonez", jeden z moderatorów forum "Żądamy starego Grona!!!"
"Liczba użytkowników Grono.net zmniejszy się o połowę, a jeśli nawet nie, to Grono umrze, bo nikomu się nie będzie chciało czytać z lupą i tracić wzrok na bezmyślności moderatorów" - zapowiada gronowicz (L)ukasz.
"Co za <esteta> zrobił tę parodię Facebooka... Brzydkie, nieczytelne, oczopląsu można dostać" - podsumowuje Batory.
>>> Użytkownicy wygrali, Facebook zrezygnował ze zmiany regulaminu
Podobnych wypowiedzi są tysiące, z czego większość nie nadaje się do cytowania. Internauci żądają od administratorów serwisu przywrócenia poprzedniej wersji. Część z nich zapowiedziała kilkudniowy bojkot, a nawet usunięcie swojego konta.
"Trochę zaskoczyliśmy rynek gronowiczów, wywołaliśmy szok i stąd zapewne ta agresja i niekulturalne zachowanie. Ale przyznaję, że mogliśmy wcześniej uprzedzić o nadchodzących zmianach" - mówi DZIENNIKOWI Robert Rogacewicz, jeden z twórców i prezes spółki Grono.net.
Internauci nie dają za wygraną. Umawiają się nawet na pikietę pod siedzibą spółki Grono.net w Warszawie przy ulicy Wiertniczej. "Jeśli się zbierzemy w przynajmniej 100 osób, to na pewno nas wysłuchają! Przygotujmy transparenty, gwizdki, bębenki i jakieś piosenki o administracji Grona i ich ponaciskajmy, może wtedy poczują się jednak odpowiedzialni za to, co zrobili!" - pisze MisiaK.
Serwis Grono.net to obecnie jeden z największych polskich serwisów społecznościowych. Należą do niego blisko dwa miliony użytkowników. Skupia głównie młodzież i studentów z największych miast Polski.
>>> Facebook i blogi pokonały e-maile
p
Filip Jurzyk: Czy śledzi Pan wysyp komentarzy na temat nowej wersji serwisu Grono.net?Robert Rogacewicz*: Czytamy to systematycznie, czytają nasi testerzy i moderatorzy. Mi też się zdarza to czytać prywatnie i wiem, co się dzieje. Trochę zaskoczyliśmy rynek gronowiczów, wywołaliśmy szok i stąd zapewne ta agresja i niekulturalne zachowanie. Ale przyznaję, że mogliśmy wcześniej uprzedzić o nadchodzących zmianach.
Jak odpowie Pan na krytykę?
Uważam, że zmiany są atrakcyjne, estetyczne. Chcieliśmy dać nowe tchnienie, nowy pomysł na serwis. Mam po tym wszystkim refleksję, że powinniśmy bardziej pilnować komunikacji z samymi użytkownikami. Natomiast jestem przekonany, że idziemy w dobrym kierunku. Wkrótce pojawią się skórki i będzie można wybrać ulubiony kolor. Damy też możliwość, by każdy mógł sobie sam skomponować wygląd strony, wybierając kolory z palety 16 milionów kolorów. Szykujemy się do włożenia aplikacji, kończymy już je pisać. Będą randki, zakupy, quizy - wiele różnych rzeczy.
Gronowicze zwracają uwagę, że Grono przypomina teraz Facebooka.
Zrobiliśmy jedną rzecz, którą rzeczywiście podejrzeliśmy w Facebooku. Większość serwisów próbuje umieszczać dużo treści na jednym ekranie, a Facebook jako pierwszy to rozdzielił. Naszą intencją nie bylo kopiowanie Facebooka, natomiast layout wygląda podobnie i ja się z tym zgadzam. Były takie śmiechy, że Facebook ma przecieki z Grona, bo my to malowaliśmy od pół roku, a nowy layout wprowadzili tuż przed nami. Wyszło tak, że nawet fora tematyczne zrobili tak samo jak my.
Padł pomysł manifestacji pod siedzibą Grona w Warszawie. Nie boi się Pan?
Wręcz przeciwnie, bardzo mi się ta propozycja podoba. Jeśli będą mieli odwagę ją zorganizować, na pewno przyjadę ją zobaczyć. Cieszy mnie, że odzew jest tak silny. To znaczy, że Grono ma stałą grupę użytkowników, którym na serwisie zależy. Jak w sobotę przyjdzie pikieta, to będę bardzo szczęśliwy.
*Robert Rogacewicz, jeden z twórców i prezes spółki Grono.net