19-letni brat zmarłych chłopców i 20-letnia znajoma są w szpitalu. Ich stan lekarze określają jako zagrażający życiu. Najprawdopodobniej cała czwórka brała amfetaminę i ecstasy, które popili alkoholem. Po godz. 3 nad ranem najstarszy z braci i dziewczyna przyprowadzili do izby przyjęć 15-latka, który nie dawał oznak życia. Lekarzom nie udało się go uratować. Zwłoki drugiego chłopca znaleziono w mieszkaniu, w którym młodzi ludzie imprezowali.

Reklama

>>>"Mayday" w Katowicach, czyli techno i narkotyki

"Mimo natychmiastowej i długotrwałej reanimacji nie udało się uratować tego chłopca. Młoda kobieta po przebadaniu została hospitalizowane na oddziale wewnętrznym, natomiastmężczyzna najpierw uciekł ze szpitala, po kilku godzinach wrócił, przyszedł z matką" - powiedział Bolesław Gębarski, dyrektor siemianowickiego szpitala. Komunikacja z dziewczyną i chłopakiem jest utrudniona, dlatego lekarze z dużą rezerwą podchodzą do tego, co mówią o substancjach, które zażyli.

>>>CBA walczy nie tylko z korupcją

Policja jeszcze nie ustaliła, co tak naprawdę zabiło nastolatków. Przyczyny śmierci będą znane dopiero po przeprowadzeniu sekcji zwłok. Lekarze również nie chcą sie wypowiadać.Funkcjonariusze od rana rozpoczęli zabezpieczanie materiałów i przesłuchiwanie świadków.