Aleksander R. i Tomasz L. są oskarżeni o dwa napady na banki i kradzież co najmniej 150 tysięcy złotych oraz porwanie 23-letniej Moniki Sz. dla okupu. Za napady grozi im do 12 lat więzienia, za porwanie do 10 lat. Porywacze przyznali się do stawianych im zarzutów.
>>>Antyterroryści uwolnili córkę biznesmena
Aleksander R. przyznał, że o porwaniu zaczęli myśleć z Tomaszem L., gdy na ulicach Wrocławia zauważyli jedno z droższych na świecie aut - bugatti. Zaczęli więc obserwować samochód oraz inne auto - porsche. Samochodami jeździli starszy i młodszy mężczyzna oraz dwie kobiety. Wtedy też doszli do przekonania, że mają do czynienia z bardzo bogatymi ludźmi. "Nie chcieliśmy porywać kobiety. Najpierw planowaliśmy porwać mężczyznę" - mówił Aleksander R.
>>>"Obcinacze palców" wkrótce staną przed sądem
Ostatecznie jednak porwali jadącą feralnego dnia porsche Monikę Sz. Młodą kobietę od razu zapewnili, że nie zamierzają jej robić krzywdy, choć w rozmowach z jej ojcem sugerowali, żejak nie dostaną pieniędzy, to "będą córce obcinać palce". Porywacze od samego też początku zakładali, że nie dostaną 1,5 miliona złotych. Dlatego też, gdy ojciec porwanej zaproponował 700 tysięcy złotych, od razu przystali na taką sumę. Porywacze zostali zatrzymani chwilę po tym, jak otrzymali okup.
>>>Policjanci uwolnili porwanego dla okupu
Studentkę wrocławskiej uczelni, córkę jednego z najbogatszych w mieście biznesmenów, właściciela fabryki wody mineralnej, porwało z jej porsche dwóch mężczyzn: 21-letni Tomasz L. i 22-letni Aleksander R. Przestępcy zażądali 1,5 miliona złotych okupu, gdy dostali 700 tysięcy złotych, zwolnili dziewczynę dwa dni po porwaniu, chwilę później zostali zatrzymani.
Wcześniej mężczyźni napadli na dwa wrocławskie banki. Ich łupem padło 150 tysięcy złotych. Gdy po napadach nie zostali złapani, poczuli się bezkarni i postanowili porwać młodą kobietę.