Mężczyźni próbowali zarobić parę euro myjąc szyby aut w niemieckim mieście Bad Muskau. Gdy przystanęli, by odpocząć i napić się piwa, podeszli do nich niemieccy policjanci. Funkcjonariusze poprosili o dokumenty, a gdy jeden z mężczyzn zapytał, czy ma pokazać równiez paszport, policjantka kazała mu "zamknąć mordę".
"Dość dobrze rozumiem po niemiecku, więc nie mam wątpliwości" - powiedział "Gazecie Lubuskiej" Adam Pyziak z Żarek Wielkich w Lubuskiem.
"Powiedziałem, że teraz, kiedy jesteśmy w Schengen, to powinni się cieszyć, że nie ma już przemytu i nie muszą tak kontrolować, a policjantka odpowiedziała mi, żebyśmy spier... do Polski" - dodaje Krzysztof Siwy z Łęknicy. Funkcjonariusze zabronili bezrobotnym Polakom myć szyby na parkingu. Nie potrafili wytłumaczyć, dlaczego mężczyźni nie mogą sobie dorobić.
"Po prostu nękają nas, traktują jak ludzi drugiej kategorii. Zakładają rękawiczki i rewidują nas. Znacznie lepiej odnoszą się do Turków i Wietnamczyków, niż do Polaków. Polaków cały czas poniżają, a na dodatek czują się bezkarni. Kiedy poprosiłem o stopień i nazwisko policjanta, to nie chciał podać, kazał, żeby mu spisać numer samochodu" - opowiada pan Adam "Gazecie Lubuskiej".
Pyziak zadzwonił do niemieckiej ambasady w Warszawie. Tam skierowano go do ambasady polskiej w Niemczech. Polska ambasada w Berlinie przyznaje, że zdarzają sie skargi od Polaków na niemiecką policję, jednak nie chce przyznać, ile ich wpływa.