Kawał piaskowca stał na swoim miejscu najprawdopodobniej od 11 maja 1905 roku. Taką miał wyrytą datę. Na jej podstawie historycy ustalili, że ustawiono go przy okazji budowy lokalnej drogi. Stał przy niej przez ponad 100 lat. Nagle zniknął.
Kradzież była zuchwała. Tuż obok przebiega ruchliwa trasa, a żeby wywieźć kilkunastotonowy kawał piaskowca potrzeba i ciężarówki, i dźwigu.
Co na to policja? Nic, bo głaz nie był objęty ochroną jako pomnik przyrody. "Zwykłego kamienia nikt szukać nie będzie" - mówi "Gazecie Wyborczej"Marek Wypych, rzecznik zabrzańskiej policji.
Historycy liczą, że ktoś wypatrzy głaz w czyimś ogórdku. Bo tam najprawdopodobniej trafił. "Poszukałem informacji na ten temat w internecie i okazuje się, że to popularny proceder. Właściciele ogrodu chcą mieć jakiś ciekawy okaz i zlecają kradzież. Kilka kamieni udało się odnaleźć właśnie w takich miejscach. Może komuś uda się odzyskać nasz zabrzański" - mówi "Gazecie Wyborczej" Dariusz Walerjański z Wojewódzkiej Rady Ochrony Zabytków woj. śląskiego.