Na parking przygranicznego baru podjechały dwa busy. Zgłodniali pasażerowie postanowili posilić się przed podróżą do Niemiec. Gdy jeden z panów niósł talerz z czerwonym barszczem, drugi niechcący go potrącił i zupa się wylała. Nie jest tajemnicą, że jak Polak głodny, to zły, więc pan od barszczyku głośno i nieprzyjemnie to skomentował. Na co pan, który potrącił, odpysknął coś równie niemiłego. Po chwili panowie od słów przeszli do czynów. A konkretniej - do rękoczynów.
Wkrótce do bójki dołączyli się wszyscy pasażerowie obu busów. Gdy wezwana policja dojechała do baru, na miejscu zobaczyła kłębowisko ciał okładających się pięściami. Wszyscy uczestnicy awantury zostali zatrzymani. Na wolność wyszli dopiero o poranku następnego dnia. Wkrótce usłyszą zarzuty udziału w bójce. Za bitwę o barszczyk moga trafić do więzienia nawet na trzy lata.