Śmigłowiec, którym Benedykt XVI poleci po południu do Częstochowy i Krakowa, to przerobiona na luksusową wersję wojskowa maszyna. Kilka miesięcy temu papieskie MI-8 przeszło dokładny remont i jest w każdym szczególe gotowe do specjalnej misji.
Przed wejściem na pokład Benedykt XVI przywita się z załogą. Potem będzie już w rękach pilotów. To jedno z nielicznych miejsc na świecie, gdzie Ojciec Święty niewiele będzie miał do powiedzenia. Podczas lotu to piloci są ostateczną wyrocznią.
Oprócz papieskiej maszyny na południe Polski ruszą jeszcze cztery. W jednej z nich zasiądzie świta Ojca Świętego. Reszta to trzy wojskowe śmigłowce, pełniące rolę eskorty. Wszystkie zostały specjalnie na tę wizytę przygotowane w Wojskowych Zakładach Lotniczych w Łodzi.
Kabina pasażerska śmigłowca, w której przy rozkładanym stoliku będzie siedział papież, podzielona jest na trzy pomieszczenia. W pierwszym, tuż za kabiną pilotów, znajduje się siedzenie dla stewardessy oraz bufet, a w tylnym pomieszczeniu - szatnia i toaleta.
Między fotelami, z obu stron, rozmieszczone są stoliki. Do dyspozycji podróżujących w tym przedziale jest też radiotelefon do łączności z ziemią.
Załoga wsiada do śmigłowca przez drzwi z lewej strony kabiny pilotów. Ojciec Święty skorzysta ze specjalnie rozkładanego trapu z tyłu maszyny.
Załoga śmigłowca składa się z dwóch pilotów i mechanika pokładowego.
To będzie nietypowy widok. Kiedy papież wdrapie się dziś po opuszczanej klapie do śmigłowca MI-8 i zasiądzie w fotelu oprawionym w jasną skórę, będzie musiał założyć na uszy wykładane gąbką słuchawki, które wyciszą huk silników. Podczas lotu maszyna jest tak głośna, że niemożliwe są jakiekolwiek rozmowy między pasażerami. W wojskowym slangu śmigłowce MI-8 określa się mianem wytwornicy drgań i huku.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama